Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody
Stowarzyszenie Promocji Zdrowego Stylu Życia – Sięgnij Po Zdrowie
Tu nie chodzi o przyjaźń do zwierząt. Raczej o ich nieuzasadnione zabijanie, stworzeni jesteśmy do jedzenia mięsa, ale zwierze powinno ginąć tylko i wyłącznie w takim, a nie innym celu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJesteśmy innego zdania. Bóg nie zaplanował, aby człowiek spożywał zwierzęta na pokarm. Stworzeni zostaliśmy do spożywania roślin, o czym wyraźnie czytamy w Księdze Rodzaju 1, 29: "I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem". Zwierzęta także nie miały atakować innych zwierząt, aby zdobyć pokarm dla siebie: "A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona". Taki był pierwotny plan Boży co do diety człowieka i zwierząt.
Usuń