Przejdź do głównej zawartości

Słowo do milczących ofiar przemocy

W poście "Reaguj na przemoc" zamieściliśmy list Laury, wobec której mąż stosował przemoc. Specjalnie dla czytelników naszego bloga zapytaliśmy mgr Alinę Gruszkę, zajmującą się przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie, jakiej odpowiedzi udzieliłaby każdej polskiej "Laurze" zmagającej się z podobnymi problemami w swoim związku. Publikujemy tę treść w nadziei, że pomoże kobietom doznającym aktów przemocy ze strony osób im bliskich - męża, konkubenta czy partnera, w podjęciu decyzji o udaniu się po profesjonalną pomoc; uświadomi też, że są organizacje, które je wspierają. Każda "Laura" powinna nauczyć się bronić własnych praw, wyrażać własne zdanie i uczucia.

Treść listu Laury:

      "Bardzo mi trudno pisać ten list, ale potrzebuję pomocy. Jesteśmy małżeństwem od dwunastu lat i przez ten czas mój mąż ma pewien problem. Ja jedyna wiem, że on ma bardzo gwałtowny temperament. (...) Wszyscy bardzo go szanują. Kiedy jednak wraca z pracy do domu, przeobraża się w innego człowieka.        
        Co najmniej raz lub dwa razy w miesiącu wybucha z powodu czegoś, co zrobiły dzieci lub ja, a co go zdenerwowało, i wówczas wpada w furię. Wrzeszczy, rzuca różnymi przedmiotami, grozi mi i robi okropne sceny. Jeżeli powiem coś nie tak lub w ogóle się odezwę, bije mnie pięściami. W zeszłym tygodniu tak mocno mnie uderzył, że rozchwiały mi się trzy zęby, nie mówiąc o rozciętej wardze. Myślałam, że mnie zabije. Stało się tak, ponieważ nie załatwiłam jakichś drobiazgów, o które mnie prosił.  
        Najbardziej przeraża mnie to, że czasem on robi się gwałtowniejszy i bije mnie coraz mocniej. Na dodatek nigdy nie czuje się winny. Twierdzi uparcie, że to ja go prowokuję. Wszystko traktuje jako obrazę swojej osoby. Żeby zachować spokój, muszę robić wszystko, czego on tylko chce, i najlepiej wcale się nie odzywać. 
         Nie wiem co robić. Naprawdę kocham mojego męża. To dobry człowiek, dopóki na coś się nie wścieknie. Publicznie nigdy nie demonstruje swojego prawdziwego oblicza, nawet gdy jest czymś przejęty. Nikt nie wie, jak mnie traktuje. Nikomu o tym nie mówiłam. Gdybym zaproponowała mu wizytę u specjalisty, z pewnością okropnie by się wściekł. Na pewno zrobiłby to samo, gdyby się dowiedział, że to piszę.
         Co mogę zrobić? Nie uznaję rozwodów. Bez przerwy staram się być delikatna i ostrożna, ale wcześniej czy później staję mu na odcisk i on wtedy eksploduje. Mam już dość bicia i przesiadywania w domu, by ukryć przed innymi siniaki. Jak mam sobie z tym wszystkim poradzić?".
                                                                                                                                                     Laura 
Odpowiedź na list:

        Lauro! Musisz wiedzieć, że Twoja sytuacja jest bardzo niepokojąca, a najbardziej niepokoi fakt, że jesteś sama z tym trudnym problemem. Pytasz, jak sobie z tym wszystkim poradzić? Przede wszystkim musisz zadbać o siebie, a zrobisz to wówczas, gdy przestaniesz ukrywać to, co dzieje się w Waszym domu i w Twojej duszy. Dopóki Twój problem zostanie tajemnicą tylko Twojej rodziny, nikt nie będzie w stanie Ci pomóc. W takiej sytuacji najważniejsze jest wsparcie bliskich osób, które zrozumieją Twój ból. Postanów więc przełamać milczenie i powiedzieć o tym, co przeżywasz, komuś zaufanemu. Jeśli nie ma wokół Ciebie osób, do których masz zaufanie, które będą Cię wspierać i podpowiedzą jakie kroki podjąć, aby poprawić swoją sytuację, bezwzględnie musisz szukać profesjonalnej pomocy. 
         Przemoc jest powszechnym problemem. W każdej miejscowości są instytucje, które pomagają osobom doświadczającym przemocy. Pomoc znajdziesz na przykład w placówkach pomocy społecznej, na policji czy ośrodkach wsparcia dla ofiar przemocy. Swój problem możesz zgłosić także Twojemu lekarzowi rodzinnemu. W każdym z tych miejsc uzyskasz wskazówki, kompleksową pomoc oraz wsparcie dla całej Waszej rodziny. 
         Kiedy otworzysz się, przekonasz się, że w podobnej sytuacji znajduje się wiele kobiet. Możesz spotykać się z nimi i uczestniczyć w grupach wsparcia. Dowiesz się od nich, jak poradziły sobie ze swoim problemem. Wasze podobne doświadczenia zbliżą Was. To kobiety, które doznawały przemocy od bliskich osób, będą teraz wsparciem dla Ciebie. 
         Lauro pamiętaj proszę, że skorzystanie z profesjonalnej pomocy nie przekreśla Twojego małżeństwa. Przyjęcie pomocy pozwoli zrozumieć Twojemu mężowi jak bardzo Was krzywdzi, i że to, co robi swojej rodzinie, jest przestępstwem, za które może zostać ukarany, albo może też pozwolić pomóc sobie samemu, np. poprzez udział w programach korekcyjno-edukacyjnych dla sprawców przemocy. Udając się po wsparcie, pomagasz nie tylko sobie, ale także swoim dzieciom i mężowi.
         Jedno jest pewne - nie możesz Lauro pozostać sama z tym problemem. Przyjmij pomoc i nie pozwól, by Twój dom był nadal najbardziej niebezpiecznym miejscem na ziemi. Nie odbieraj nadziei sobie i swoim dzieciom na życie w domu rodzinnym wolnym od przemocy. Przemoc nie zależy od Ciebie, ale Ty miej odwagę ją przerwać. 
         
         Mój apel: Chciałbym powiedzieć wszystkim tym, którzy spotkają na swojej drodze skrzywdzone Laury: nie przechodźcie obok nich obojętnie; nie mówicie, że to nie Wasza sprawa, bo - być może - dla spotkanej Laury jesteśmy tym jedynym ratunkiem...

                                                                                                                                      Alina Gruszka

Komentarze

  1. Jestem ofiarą przemocy. Innej niż Laura, ale to nie ma znaczenia. Mechanizmy są te same. Przez kilka lat milczałam a zło wciąż narastało. Dziś pomału zaczynam wychodzić z tego. Dziś wiem, że nie wolno się godzić na przemoc. Nie wolno milczeć, gdyż nasza niemoc rodzi przemoc. Jest dla niej najlepszą pożywką. I rzeczywiście- jest wiele instytucji, które chcą pomagać w takich problemach i chętnie to robią. Zachęcam wszystkie osoby, które cierpią z powodu poniżeń, manipulacji, alkoholizmu, nadużycia siły, pozbawiania środków do życia, zastraszania i wielu innych przejawów przemocy, aby nie bały się skorzystania z profesjonalnej pomocy i aby nie odkładały tego na potem. "potem" już może nie nadejść...
    Dziękuję za podjęcie tego ważnego, choć trudnego tematu.

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo trudny temat,poniewaz czesto w relacjach zaciera sie granica swiadczaca o tym,ze dzieje sie cos niedobrego.Ofiary przemocy najczesciej unikaja takich tematow,poniewaz czuja sie winne tego jak wyglada ich zycie.Oczywiste jest wiec to co "przynosi im zycie".Takie osoby mogly wczesniej nie zaznac milosci ,ani pomocy i w pozniejszym okresie zycia nie bronia sie.Przywykly tak bardzo do tego,iz ich zycie tak wyglada,ze nie widza powodow,aby poruszac ten temat.Laura zrobila inaczej,ale cos musialo ja pchnac do tego,moze przyszedl czas w jej zyciu na "walke ".Zycze jej,by tego,by to co zrobila -napisala list,bylo poczatkiem jej nowego zycia."Potem" juz moze nie nadejsc...

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardzo potrzebny temat. Jestem osobom wierzącą i nigdy nie myślałam, że mnie to spotka. Miałam straszne poczucie winy. Mam na myśli to, że nie tylko jestem (byłam) ofiarą przemocy, ale i jej sprawcą. Dopiero w związku małżeńskim dowiedziałam się kim jestem i zdałam sobie z tego sprawę. Przedtem nigdy nie miałam z tym problemu, tzn nie stosowałam przemocy (teraz wiem, że gniew został skumulowany w środku, a potem eksplodował w konkretnych sytuacjach). Pochodzę z domu gdzie gościło dużo alkoholu, a gdzie alkohol tam i przemoc (z reguły). Terapia mi pomogła.Dużo też się modliłam (modlę) o uwolnienie. Z tego wszystkiego nauczyłam się, że to ja muszę (chcę) się zmienić; zrobić pierwsze kroki; przyznać, że jest problem. Było dużo rozmów; łez; uczenia, że można się złościć; uczenia się wyrażania złości w odpowiedni sposób aby nie ranić;uczenia się asertywności; poszanowania praw swoich i bliskich itp. Wciąż uczę się jak się gniewać lecz przy tym nie zgrzeszyć. To walka z samym sobą. Mówi się o niepijących alkoholikach, że do końca będą alkoholikami. Może i ja do końca będę "gniewoholikiem". Pozdrawiam tych, którzy mają poruszany wyżej problem. To bardzo trudne wyjść z takiego kręgu, ale wiem że można to uczynić. Jednak jedynie z pomocą Boga, bliskich, terapii itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam . Trudno mi się przyznać ale wykorzystałem seksualnie dziecko .Odsiedziałem za to .
    Mam teraz problem jak napisać do niego list z przeprosinami nie urażając go pod żadnym względem .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody

Witamina B12 - fakty i mity

Nagranie wykładu dr. Romana Pawlaka z USA poświęconego kwestii zapobiegania niedoborom witaminy B12. Wykład odbył się dnia 20 lipca 2013 r. w Poznaniu, w ramach działalności Stowarzyszenia Promocji Zdrowego Stylu Życia. W zdecydowanej większości przypadków okazuje się, że wiedza jaką posiadamy odnośnie witaminy B12 w świetle aktualnych doniesień naukowych jest nieprawdziwa. Niedobór witaminy B12 występuje dość powszechnie na całym świecie. W grupie osób narażonych na jej niedobór znajdują się miedzy innymi weganie (ludzie, którzy nie spożywają mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego), laktoowowegetarianie (osoby, które nie spożywają produktów mięsnych, ale włączają do diety produkty pochodzenia zwierzęcego, takie jak mleko, przetwory mleczne i jajka), osoby po 50 roku życia, niezależnie od ich diety, osoby, które poddały się operacji żołądka lub którym wycięto dolną część jelita cienkiego, a także osoby chorujące na AIDS. Inni, w tym np. osoby chorujące na cukrzycę, a także każ

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r

przeszłość TERAŹNIEJSZOŚĆ przyszłość

Nasza Galaktyka, niezależnie od obrotu, porusza się w międzygalaktycznej przestrzeni. Pomiary wskazują, że Droga Mleczna przesuwa się w przybliżeniu z prędkością 630 km/s względem lokalnego systemu galaktyk. Ziemia więc porusza się z prędkością 52 mln km na dzień — prawie 19 mld km na rok. Każdego dnia jesteśmy o miliony kilometrów w innym miejscu wszechświata. Tyle o przestrzeni. Z czasem jest podobnie — jest daleka przeszłość, chwila teraźniejsza i być może również daleka przyszłość. Owa chwila jest naprawdę nasza. Co z nią robimy? „Nie dbamy nigdy o czas obecny. Uprzedzamy przyszłość, jako zbyt wolno nadchodzącą, jak gdyby chcąc przyspieszyć jej bieg; albo przywołujemy przeszłość, aby ją zatrzymać, jako zbyt skwapliwą. Tak nierozsądni jesteśmy, że błąkamy się w czasach, które nie są nasze, nie myśląc o jedynym, które nam przynależy; i tak letcy, że myślimy o chwilach, które nie są już niczym, a przepuszczamy jedyną, która istnieje. Zazwyczaj bowiem teraźniejszość rani nas. Ukrywamy

Człowiek i zdrowie

Posłuchajcie bajki... Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością, z jaką ludzie traktują swoje ciała. W utworze przedstawione zostają dwie postacie – człowiek, który oczywiście oznacza wszystkich ludzi i zantropomorfizowane zdrowie. Bohaterowie idą razem jakąś nieokreśloną drogą – drogą tą jest oczywiście życie. Na początku człowieka rozpiera energia, chce biec i denerwuje się, że zdrowie nie ma ochoty podążać za nim. Nie spiesz się, bo ustaniesz – ostrzega zdrowie, ale człowiek nie ma ochoty go słuchać. Wreszcie człowiek się męczy i zwalnia – przez pewien czas idą ze zdrowiem obok siebie. Po pewnym czasie to zdrowie zaczyna wysuwać się na prowadzenie, jego towarzysz zaś nie może nadążyć. Iść nie mogę, prowadź mnie – prosi zdrowie, to zaś odpowiada, że trzeba było słuchać jego wcześniejszych ostrzeżeń i znika, zostawiając człowieka samego. W ten sposób przedstawione zostają trzy etapy życia. Najpierw, w młodości, człowiek nie dba o swoje