Przejdź do głównej zawartości

Czy wegetariańskie parówki opisane jako produkt bezglutenowy są bezpieczne dla osób na diecie bezglutenowej

Pytanie:

Dostępne na polskim rynku wegetariańskie parówki sprzedawane jako produkt bezglutenowy, w opisanym składzie zawierają sos sojowy bezglutenowy pochodzący z fermentowanych ziaren soi i pszenicy. Czy proces fermentacji pszenicy powoduje zniszczenie cząsteczek glutenu, czyniąc pszenicę produktem bezpiecznym w przypadku nietolerancji glutenu?

Odpowiedź producenta:

Pragniemy zapewnić, że parówki (...) są produktem bezglutenowym. Proces fermentacji pszenicy wpływa na niszczenie cząsteczek glutenu i w wyniku tego procesu zawartość glutenu nie przekracza 20 ppm, [zatem produkt można uznać za bezglutenowy, przyp. mój]. Zarówno sos sojowy jak i gotowy produkt zostały przebadane przez producenta w akredytowanym laboratorium, metodą zatwierdzoną przez AOECS (Association of European Celiac Societies).

Odpowiedź dr. Romana Pawlaka Ph.D, RD (Associate Professor, East Carolina University):

Wyniki badań co do glutenu w fermentowanych produktach nie są zgodne. Jedne wykazały zmniejszenie ilości glutenu w produkcie fermentowanym, a inne tego nie wykazały. Jedni autorzy piszą, że fermentowane produkty pszenne są bezpieczne dla osób z celiakią, a inni że zagrażają zdrowiu osób nietolerującym glutenu. W przypadku badań, które wykazały zmniejszenie, badane były produkty ekstremalnie rafinowane, a fermentacja trwała dość długo. Sądzę, że w przypadku produktów fermentowanych, które nie zostały przebadane na zawartość glutenu, bezpieczniej jest zalecać, aby osoby będące ze wskazań lekarskich na diecie bezglutenowej nie spożywały takich produktów, aczkolwiek jeśli producent twierdzi, że dany produkt jest bezglutenowy, to nie ma podstawy żeby to kwestionować. Generalnie za produkty bezglutenowe uważa się takie, w których zawartość glutenu nie przekracza 20 ppm.

AR

Komentarze

Popularne posty

Witamina B12 - fakty i mity

Nagranie wykładu dr. Romana Pawlaka z USA poświęconego kwestii zapobiegania niedoborom witaminy B12. Wykład odbył się dnia 20 lipca 2013 r. w Poznaniu, w ramach działalności Stowarzyszenia Promocji Zdrowego Stylu Życia. W zdecydowanej większości przypadków okazuje się, że wiedza jaką posiadamy odnośnie witaminy B12 w świetle aktualnych doniesień naukowych jest nieprawdziwa. Niedobór witaminy B12 występuje dość powszechnie na całym świecie. W grupie osób narażonych na jej niedobór znajdują się miedzy innymi weganie (ludzie, którzy nie spożywają mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego), laktoowowegetarianie (osoby, które nie spożywają produktów mięsnych, ale włączają do diety produkty pochodzenia zwierzęcego, takie jak mleko, przetwory mleczne i jajka), osoby po 50 roku życia, niezależnie od ich diety, osoby, które poddały się operacji żołądka lub którym wycięto dolną część jelita cienkiego, a także osoby chorujące na AIDS. Inni, w tym np. osoby chorujące na cukrzycę, a także każ...

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...

Pesto z pokrzyw od Mamy

Uwielbiam eksperymentować. Tworzyć nowe przepisy z przekonaniem, że będzie to dobrze smakować i będzie też odżywcze. Tak było i teraz! W czasie wczorajszych odwiedzin u Mamy otrzymałam pokrzywy. Mama młode pokrzywy zerwała i sparzyła. Myślę, że było tam około 20 gałązek. W domu oberwałam listki, dodałam połowę pokruszonego serka tofu, 4 łyżki oliwy z oliwek, mały ząbek czosnku i trochę soku z cytryny. Doprawiłam bulionem wegetariańskim w proszku i pieprzem. Wszystko zmiksowałam w rozdrabniaczu. I wyszło to naprawdę super! Zachwyciło mnie smakiem. Polecam! A Mama — jak to dobrze mieć w tym wieku nadal mamę! Moja Mama to prawdziwy skarb! Choć ma już ponad 80 lat, wciąż otacza nas troską i miłością, jakiej nie da się opisać słowami. Potrafi przygotować coś pysznego, tak jak tylko mama potrafi – z sercem i wspomnieniem dawnych smaków. Zawsze coś oferuje i wkłada do torby. Jak te pokrzywy. I jest tak od zawsze. Jej obecność jest nieoceniona. To dzięki niej wiem, czym jest bezinteresowna mi...

Mięso królicze — jeść, czy nie jeść

W czasie robienia dzisiejszych zakupów, nawiązała się między mną, a sprzedającym ciekawa rozmowa. Problem dotyczył jedzenia mięsa z królika. Powiedziałam, że nie uważam biblijnego podziału zwierząt na "czyste" i "nieczyste" jedynie za przepis ceremonialny, i że zasady diety biblijnej, będące wyrazem troski o zdrowie człowieka, nadal obowiązują. W związku z tym, mięso królicze nie powinno być spożywane przez ludzi. Mój rozmówca słysząc to, odrzekł zaskoczony: "Ale przecież to takie zdrowie mięso!". Nie dowierzał. Chciał poznać powody, dla których Pismo Święte zabrania jedzenia mięsa z królika. Zaczynając więc od anatomii i fizjologii, przedstawiłam fakty dotyczące tej kwestii. Rynek spożywczy promuje mięso królicze, reklamując, że należy do mięs delikatnych i dietetycznych, więc może konkurować z drobiem i rybami. Pismo Święte jednak nie bez powodu zalicza królika do zwierząt, które Bóg uznał za tzw. nieczyste (nie nadające się do spożycia). Rozwój bada...