Przejdź do głównej zawartości

Jak ze sobą rozmawiać, czyli o języku żyrafy i języku szakala – fotorelacja ze spotkania

Na styczniowym Klubie Zdrowia zaplanowaliśmy przekazać naszym gościom wiedzę bardzo użyteczną w codziennym życiu, wiedzę z zakresu zdrowej komunikacji.

Jest to chyba oczywiste, że sposób w jaki komunikujemy się ze sobą, to jakich używamy słów w rozmowie, kształtuje nasze wzajemne relacje. Niektóre słowa wypowiedziane do nas zostają w nas na wiele lat, budząc wzruszenie i przywołując jakby znikąd uśmiech, bądź też powodując cichy żal i smutek. Słowa mają moc budować i leczyć, ale też mają moc ranić i sprawiać ból drugiej osobie. Jak zatem rozmawiać ze sobą, by wzajemna komunikacja stała się źródłem zadowolenia i radości?

Porozumienie bez Przemocy (PbP), o którym mówiła dr Beata Baron, nazywane jest językiem empatii lub językiem serca, ponieważ związane jest z rozpoznawaniem uczuć i potrzeb (swoich, a także drugiej osoby), a też z otwartym ich wyrażaniem. Przemoc z kolei rozumiana jest jako każda forma wywierania nacisku (na proces myślowy, zachowanie lub stan fizyczny), wywyższania się, ignorowania potrzeb i uczuć innych. Symbolem PbP jest żyrafa – zwierzę mające największe serce spośród wszystkich ssaków lądowych (wyobrażające miłość), zwierzę o długiej szyi, która pozwala widzieć znacznie dalej od innych zwierząt, a do tego łagodne, spokojne i pokojowo nastawione. W symbolice tej zawiera się również szczerość, umiejętność słuchania i brak oceniania innych. W PbP żyrafie przeciwstawia się szakala, jedno z najbardziej drapieżnych zwierząt. Szakal symbolizuje styl agresywny, krytykujący, wymuszający, manipulujący, podstępny, oceniający i osądzający.

Wszyscy potrzebujemy empatii i akceptacji, czyli otwartości na potrzeby i gotowości do wysłuchania. Nikt się z tym nie rodzi, tego trzeba się nauczyć – wyrobić w sobie nawyki PbP. A zacząć należy od uświadomienia sobie swoich utrwalonych, mniej lub bardziej toksycznych sposobów porozumiewania się z ludźmi, a potem przejść do kształtowania nowych, bardziej efektywnych sposobów komunikacji, które prowadzą do budowania harmonijnych i satysfakcjonujących relacji.

Zatem przyjrzyjmy się swojemu stylowi rozmowy. Zobaczmy, kiedy mówimy językiem żyrafy, a kiedy szakala. Uczmy się sztuki dobrej komunikacji. Rozwijajmy język serca. Okazujmy zrozumienie i akceptację dla wszystkich uczuć, które przeżywa nasz rozmówca. Nazywajmy je. Nigdy nie oceniajmy. Stosujmy zasadę 4 kroków, które budują dobrą rozmowę:
  1. Opiszmy własne spostrzeżenia, zachowania, działania i fakty, bez oceniania i interpretacji (np. Przez cały dzień byłeś poza domem).
  2. Nazwijmy to, co czujemy (np. Denerwuję się, gdy nie przychodzisz na czas).
  3. Wyraźmy swoje potrzeby (np. Chciałabym chwilę z Tobą porozmawiać).
  4. Wyraźmy prośbę (np. Chciałabym, byś miał dla mnie więcej czasu).
Po rozszerzenie zaprezentowanej wiedzy udajmy się do książek twórcy idei Porozumienia bez Przemocy, Marshalla Rosenberga.

Spotkanie miało charakter warsztatowy. Towarzyszył mu poczęstunek przygotowany przez Bar wegetariański Green Way.

A.R.
siegnijpozdrowie.org

Komentarze

Popularne posty

Czy Jan Chrzciciel był wegetarianinem?

Zgodnie z twierdzeniem zawartym w Mt 3,4 oraz Mk 1,6 dieta Jana Chrzciciela składała się z „szarańczy i miodu leśnego” [gr. akrides , l.mn. słowa akris ]. Nie wiadomo, czy ewangeliści mieli na myśli, że Jan nie jadał niczego innego poza szarańczą i miodem leśnym, czy też, że stanowiły one główne składniki jego pożywienia. Możliwe jest również, że „szarańcza i miód leśny” uważane były za składniki wyróżniające dietę proroka, podobnie jak „odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany” sprawiały, że był uważany za następcę starożytnych proroków. Jan mógł też ograniczać się do spożywania „szarańczy i miodu leśnego” tylko wtedy, gdy inne produkty spożywcze nie były łatwo dostępne. „Szarańcza i miód leśny” mogły w końcu stanowić jedynie przykłady różnorodnych produktów spożywczych dostępnych w naturze, a nazwy te należy traktować jako stosowany w krajach Orientu obrazowy sposób na podkreślenie jego samotniczego, pełnego wstrzemięźliwości życia, które wiódł z dala od ludzi. Z uwagi na fak...

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

Człowiek i zdrowie

Posłuchajcie bajki... Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością, z jaką ludzie traktują swoje ciała. W utworze przedstawione zostają dwie postacie – człowiek, który oczywiście oznacza wszystkich ludzi i zantropomorfizowane zdrowie. Bohaterowie idą razem jakąś nieokreśloną drogą – drogą tą jest oczywiście życie. Na początku człowieka rozpiera energia, chce biec i denerwuje się, że zdrowie nie ma ochoty podążać za nim. Nie spiesz się, bo ustaniesz – ostrzega zdrowie, ale człowiek nie ma ochoty go słuchać. Wreszcie człowiek się męczy i zwalnia – przez pewien czas idą ze zdrowiem obok siebie. Po pewnym czasie to zdrowie zaczyna wysuwać się na prowadzenie, jego towarzysz zaś nie może nadążyć. Iść nie mogę, prowadź mnie – prosi zdrowie, to zaś odpowiada, że trzeba było słuchać jego wcześniejszych ostrzeżeń i znika, zostawiając człowieka samego. W ten sposób przedstawione zostają trzy etapy życia. Najpierw, w młodości, człowiek nie dba o swoje ...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...

O rybach dobrych i złych

Nie, to nie będzie bajka o posłusznych i niegrzecznych rybkach, choć z pewnością nie jeden z nas chciałby oderwać się od codziennej rzeczywistości, powspominać okres dzieciństwa i poczuć, przynajmniej na chwilę, błogą beztroskę. Czy ktoś dziś słyszał o rybach dobrych i złych? Prędzej możemy się dowiedzieć o rybach świeżych lub zepsutych; o tym, że cuchnące odświeżają, zmieniają datę przydatności do spożycia i sprzedają prawie jako wczoraj złowione. Ale o dobrych i złych ktoś słyszał? Rzadko, a szkoda, bo dobre mogą przynieść z sobą dobro, a złe...