Przejdź do głównej zawartości

Post Daniela i moc uzdrowienia

Głodówki umożliwiają przestawienie się organizmu na odżywianie endogenne (wewnętrzne), które skutkuje ustąpieniem obrzęków, bólów różnego pochodzenia, stanów zapalnych i wzrostem odporności. Dochodzi do samoleczenia.

W mojej domowej biblioteczce szczególne miejsce zajmuje książka Chrześcijanin a dieta. Gdy stawiałam pierwsze kroki na wegetariańskiej ścieżce, stosowałam się właśnie do zaleceń jej autorki. Urzekła mnie ta szczególna, spójna, wolna od skrajności i nierozsądku filozofia zdrowia, którą Ellen G. White w XIX wieku przekazała światu. Jej zrozumienie zagadnień zdrowia z biegiem czasu zostało potwierdzone przez naukę i z każdym dniem nabiera aktualności. White nazywała organizm ludzki „najwspanialszym, samoregulującym się układem, który dąży do utrzymania zdrowia”.

Jedzenie a choroby

Jako wielomiliardowa społeczność globu oddaliliśmy się od tego, co było na początku i obróciliśmy się plecami do praw natury. To, co naturalne, zamieniliśmy na to, co nienaturalne. Ulepszyliśmy pokarm, rafinując go, denaturując, używając dodatków chemicznych, czym pozbawiliśmy go pierwotnej wartości odżywczej. Dziś na stołach królują przemysłowe wynalazki.

Przetworzona żywność o niskiej wartości odżywczej, używki i leki, wszechobecne chemikalia, a do tego zanieczyszczone powietrze i woda powoli zatruwają nasze organizmy. Gdy dołożymy do tego niską aktywność fizyczną (a jej celem jest pobudzanie układu limfatycznego do zwalczania toksyn), przejadanie się, przepracowanie, niedosypianie, brak czasu na odpoczynek, stan umysłu i szereg czynników stresogennych, otrzymamy zaciskającą się pętlę wokół zdolności organizmu do szybkiej detoksykacji. W warunkach zdrowia ilość toksyn dostających się do organizmu powinna być równa ilości toksyn wydalanych. Gdy jednak dochodzi do zachwiania równowagi w ustroju, naturalne mechanizmy oczyszczające nie są w stanie poprawnie pełnić swoich zadań. Następstwem tego jest spadek odporności i otwierające się szeroko wrota chorób. Choć do rozwoju choroby konieczne jest współistnienie wielu czynników, to prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego stanowi fundament zdrowia organizmu. Powrót do pierwotnej diety człowieka, czyli diety rodem z ogrodu Eden, stanowi nie tylko ważny element profilaktyki, ale najskuteczniejszą i najbardziej naturalną metodę leczenia chorób przewlekłych. Osobom na tradycyjnej diecie dotkniętym różnymi dolegliwościami lekarze naturopaci zalecają dietę warzywno-owocową, nazywaną postem Daniela.

Co jadł Daniel?

Skąd nazwa „post Daniela”? Pochodzi od biblijnego bohatera, który przeprowadził epokowy eksperyment żywieniowy. Wśród uprowadzonych w VI wieku p.n.e. do Babilonu Hebrajczyków znaleźli się Daniel i jego trzej przyjaciele. Pojmanych przydzielono do nauki w królewskiej szkole. Król, jako wyraz swojej troski o nich, wyznaczył im pokarmy ze stołu królewskiego oraz wino, które sam pijał. Daniel jednak postanowił nie kalać się tym, co zgodnie ze słowem Boga uznane zostało za niewłaściwe dla człowieka (napoje alkoholowe oraz niektóre gatunki mięsa) i poprosił opiekuna o dietę składającą się z wody i jarzyn (jak tłumaczą to współczesne przekłady Pisma Świętego). Po 10 dniach próby okazało się, że Daniel i jego towarzysze wyglądali znacznie lepiej niż inni młodzieńcy, byli silniejsi od pozostałych, również ich rozwój intelektualny stał nieporównanie wyżej – w czasie egzaminów osiągnęli dziesięciokrotnie lepsze wyniki od pozostałych studentów, którzy żywili się przy suto zastawionym królewskim stole.

Dieta Daniela i jego przyjaciół polegała na wyeliminowaniu potraw przygotowanych z użyciem mięsa, nabiału, jaj i alkoholu. W rzeczywistości biblijny Daniel postanowił wybrać dietę, jaką Bóg zalecił człowiekowi przy stworzeniu: „Oto daję wam wszelką roślinę wydającą nasienie na całej ziemi i wszelkie drzewa, których owoc ma w sobie nasienie: niech będą dla was pokarmem”1. Słowo użyte w Księgi Daniela, a tłumaczone, jako „jarzyny”, to hebrajskie zeraim – nasiona oznaczające płody rolne (żywność pochodzącą z roślin: zboża, warzywa, owoce).

Gruntowny remont

Celem postu Daniela jest oczyszczenie organizmu m.in. z nagromadzonych przez długie lata złogów pokarmowych, toksyn, metali ciężkich i produktów przemiany materii, a dzięki temu wzmocnienie naturalnych mechanizmów obronnych. W trakcie terapii dochodzi nie tylko do oczyszczania, ale przy okazji do redukcji masy ciała, obniżenia poziomu cholesterolu i poprawy pracy narządów wewnętrznych. Dr K. Wiśniewska-Roszkowska napisała: „Głodówkę leczniczą można porównać do remontu mocno zestarzałego i uszkodzonego budynku – zostaje on oczyszczony z zepsutych i spróchniałych elementów aż do murów, na których wznosi się potem nową solidną budowlę”2.

Głodówki lecznicze składają się z dwóch etapów. Pierwszy etap ma charakter oczyszczający – zaleca się zastosowanie diety warzywno-owocowej do sześciu tygodni (dieta taka jest dietą niedoborową, wskazaną tylko na czas oczyszczania organizmu). Drugi etap polega na stosowaniu zdrowej, najlepiej wegańskiej, wegetariańskiej lub semiwegetariańskiej diety w celu utrzymania efektów pierwszego etapu. Należy wyraźnie podkreślić, że niskokaloryczny post Daniela nie stanowi rodzaju diety na całe życie – to forma czasowej terapii.

W drugim etapie postu Daniela umiejętne praktykowanie diety, w której dominują nieprzetworzone produkty roślinne, zwiększa szansę utrzymania zdrowia, choć w pełni go nie gwarantuje. Na stan zdrowia wpływa przecież nie sama dieta! Aktywność fizyczna, radzenie sobie z emocjami i stresem, stosowane używki, geny, środowisko – nie są bez znaczenia. Uwarunkowania są liczne i współdziałające.

Moc w naturze

Dietę warzywno-owocową traktuje się jako post z powodu jej niskokaloryczności. Zwana jest też głodówką leczniczą, choć nie jest typową głodówką, raczej półgłodówką. Podstawowe składniki diety, czyli warzywa i owoce (spożywane w formie surowej, gotowanej, pieczonej lub duszonej) są mało kaloryczne, ale z uwagi na obecność błonnika doskonale zaspokajają uczucie głodu. Podczas diety spożywa się tylko ok. 800 kcal dziennie, przyjmując trzy posiłki w regularnych odstępach czasu. Taka dieta umożliwia przestawienie się organizmu na tzw. odżywianie endogenne (wewnętrzne), podczas którego organizm czerpie energię, wykorzystując zapasy tkanki tłuszczowej. Odżywianie endogenne skutkuje ustąpieniem obrzęków, bólów różnego pochodzenia, stanów zapalnych. Dzięki związkom zawartym w roślinach komórki zostają dożywione, konsekwencją czego jest wzrost odporności. Wzmocniony układ immunologiczny skuteczniej zwalcza procesy zapalne toczące się w tkankach organizmu.

Jakie jedzenie leczy

Post Daniela dopuszcza spożywanie warzyw niskoskrobiowych (marchew, burak, seler, rzodkiew, pietruszka, chrzan, kapusta, kalafior, cebula, czosnek, por, ogórek, zwłaszcza kiszony, kabaczek, dynia, sałata, zioła, pomidory, papryka) i niskocukrowych owoców (głównie jabłka, grejpfruty, cytryny, jagody). Potrawy przygotowuje się bez jakiegokolwiek tłuszczu, cukru czy ostrych przypraw. W czasie postu nie spożywa się roślin zbożowych, strączkowych, orzechów, ziemniaków, chleba, mleka, mięsa i słodkich owoców. Nie stosuje się olejów.

Istotną rolę w poście Daniela stanowią wypijane płyny. Zaleca się wypijanie minimum dwóch litrów niegazowanej wody dziennie, wskazane są zielone napoje – soki wyciskane z zielonych części roślin (młodej trawy pszenicznej i jęczmiennej, pokrzywy, szczawiu, szpinaku, kapusty, sałaty, natki pietruszki, selera naciowego, botwiny, mniszka, jarmużu czy brokułów). Z roślin tych można przygotować także zielone szejki. Nie należy pić czarnej herbaty, kawy i wykluczyć każdy rodzaj alkoholu. Post to dobry czas na zerwanie także z nałogiem palenia papierosów.

Za pomocą diety warzywno-owocowej najlepsze efekty uzyskuje się w takich chorobach jak choroba wieńcowa, cukrzyca typu 2, nadciśnienie, otyłość, hipercholesterolemia, alergie skórne, astma, nawracające infekcje, zespół jelita nadwrażliwego, zaparcia, nerwice, jaskra, choroby z autoagresji i skórne. Osoby przewlekle chore przed zastosowaniem postu Daniela powinny skonsultować się z lekarzem specjalistą, gdyż dieta ta ma istotny wpływ na działanie niektórych leków. Fizyczne korzyści wynikające z głodówki są ogromne, ale nie mniejsze są korzyści duchowe. Post osoby wierzącej wiąże ją ze Stwórcą, uczy kontroli nad ciałem, samozaparcia i dyscypliny.

Panaceum nie na każdą chorobę

Niestety nie wszystkie choroby z powodzeniem poddają się leczeniu dietą warzywno-owocową, choć w każdej chorobie może ona przynieść określone korzyści zdrowotne. Na przykład w chorobach toczących się ze zmianami nowotworowymi zdefiniowanymi jako inwazyjne poprzestanie na okresowej zmianie diety zwykle nie kończy się pomyślnie. Podobnie w leczeniu wszelkiego rodzaju zakażeń bakteryjnych rezygnacja z antybiotyków może skończyć się tragicznie. Wśród przeciwwskazań do zastosowania diety warzywno-owocowej są też m.in. stany związane ze wzmożonym metabolizmem (nadczynność tarczycy), okres ciąży i karmienia piersią.

Agata Radosh

1 Rdz 1,29.
2 K. Wiśniewska-Roszkowska, Leczenie głodówką i dietą surówkowo-jarską, Warszawa 2001.

źródło: Miesięcznik Znaki Czasu, 3/2018.

Komentarze

  1. Natura to wielka moc, warto z niej korzystać w swoim życiu. Super blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Post super, uwielbiam takie tematy, strasznie mnie motywują i od razu mam ochote zdrowiej sie odżywiać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To, że ludzkość odwróciła się od natury wyszła im na niekorzyść - przynosząc choroby.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również uwielbiam naturalne produkty , od jakiegoś czasu używam takich naprawdę dużo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis. Idę wypić sok pomarańczowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się zupełnie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Czy Jan Chrzciciel był wegetarianinem?

Zgodnie z twierdzeniem zawartym w Mt 3,4 oraz Mk 1,6 dieta Jana Chrzciciela składała się z „szarańczy i miodu leśnego” [gr. akrides , l.mn. słowa akris ]. Nie wiadomo, czy ewangeliści mieli na myśli, że Jan nie jadał niczego innego poza szarańczą i miodem leśnym, czy też, że stanowiły one główne składniki jego pożywienia. Możliwe jest również, że „szarańcza i miód leśny” uważane były za składniki wyróżniające dietę proroka, podobnie jak „odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany” sprawiały, że był uważany za następcę starożytnych proroków. Jan mógł też ograniczać się do spożywania „szarańczy i miodu leśnego” tylko wtedy, gdy inne produkty spożywcze nie były łatwo dostępne. „Szarańcza i miód leśny” mogły w końcu stanowić jedynie przykłady różnorodnych produktów spożywczych dostępnych w naturze, a nazwy te należy traktować jako stosowany w krajach Orientu obrazowy sposób na podkreślenie jego samotniczego, pełnego wstrzemięźliwości życia, które wiódł z dala od ludzi. Z uwagi na fak...

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

Człowiek i zdrowie

Posłuchajcie bajki... Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością, z jaką ludzie traktują swoje ciała. W utworze przedstawione zostają dwie postacie – człowiek, który oczywiście oznacza wszystkich ludzi i zantropomorfizowane zdrowie. Bohaterowie idą razem jakąś nieokreśloną drogą – drogą tą jest oczywiście życie. Na początku człowieka rozpiera energia, chce biec i denerwuje się, że zdrowie nie ma ochoty podążać za nim. Nie spiesz się, bo ustaniesz – ostrzega zdrowie, ale człowiek nie ma ochoty go słuchać. Wreszcie człowiek się męczy i zwalnia – przez pewien czas idą ze zdrowiem obok siebie. Po pewnym czasie to zdrowie zaczyna wysuwać się na prowadzenie, jego towarzysz zaś nie może nadążyć. Iść nie mogę, prowadź mnie – prosi zdrowie, to zaś odpowiada, że trzeba było słuchać jego wcześniejszych ostrzeżeń i znika, zostawiając człowieka samego. W ten sposób przedstawione zostają trzy etapy życia. Najpierw, w młodości, człowiek nie dba o swoje ...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...

O rybach dobrych i złych

Nie, to nie będzie bajka o posłusznych i niegrzecznych rybkach, choć z pewnością nie jeden z nas chciałby oderwać się od codziennej rzeczywistości, powspominać okres dzieciństwa i poczuć, przynajmniej na chwilę, błogą beztroskę. Czy ktoś dziś słyszał o rybach dobrych i złych? Prędzej możemy się dowiedzieć o rybach świeżych lub zepsutych; o tym, że cuchnące odświeżają, zmieniają datę przydatności do spożycia i sprzedają prawie jako wczoraj złowione. Ale o dobrych i złych ktoś słyszał? Rzadko, a szkoda, bo dobre mogą przynieść z sobą dobro, a złe...