Przejdź do głównej zawartości

Nie umywaj rąk od mycia rąk

Bakterie są nieodłączną częścią naszego życia. Najwięcej z nich znajduje się w najmniej oczywistych miejscach, a nie sposób ich unikać. Jak z nimi walczyć? To proste – myjmy ręce!

Nie wszystkie bakterie są dla nas niebezpieczne. Na przykład drobnoustroje występujące w organizmie człowieka wzmacniają jego układ odpornościowy i chronią przed innymi, chorobotwórczymi bakteriami. Te groźne drobnoustroje występują praktycznie wszędzie i przenoszą się na dłonie. Należą do nich m.in. gronkowiec złocisty, pałeczki Salmonella, Shigella, patogenne Escherichia coli, jaja tasiemca oraz owsika. Co ciekawe, to tylko niektóre z patogenów żyjących na rękach! Na jednej ręce żyje średnio około 5 mln bakterii na każdy cm2!

Trzy wylęgarnie bakterii

Każdego dnia ogromna ilość bakterii gromadzi się na naszych dłoniach. Okazuje się, że jedną z największych wylęgarni bakterii jest komunikacja miejska. Z badań London School of Hygiene and Tropical Medicine wynika, że co czwarta osoba korzystająca z miejskich środków transportu ma na dłoniach bakterie kałowe. Najmniejszy kontakt z takim człowiekiem może zaowocować przedostaniem się na ręce nawet do 10 tys. drobnoustrojów.

Do jednych z najbardziej zakażonych miejsc należą też firmowe biurka. Występuje na nich aż 3 tys. rożnych bakterii na każdy cm2. Najczęściej pojawiają się na telefonach, myszkach komputerowych, klawiaturach, długopisach i uchwytach szuflad. Śmiało można więc stwierdzić, że praca przy desce klozetowej byłaby bardziej higieniczna niż przy korporacyjnym biurku.

Zwiększona obecność bakterii znajduje się również w pomieszczeniach mieszkalnych. Groźne drobnoustroje występują na często dotykanych przedmiotach tj. klamki, przełączniki światła, klawiatury i ręczniki. Jest to szczególnie niebezpieczne dla osób o słabej odporności, jak dzieci i osoby starsze.

Zachowaj czyste ręce

Walka z bakteriami nie musi kończyć się na wizycie u lekarza. Należy rozpocząć ją już dziś, a za miecz i tarczę posłużą woda i mydło. Z raportu Centrum Zdrowia Dziecka wynika, że 90% badanych myje ręce po wyjściu z toalety. Jednak ręce należy myć w wielu innych sytuacjach i zachować przy tym zdrową regularność. Higiena osobista jest kluczowa przed przygotowaniem posiłku, po kontakcie z chorą osobą lub po zabawie ze zwierzęciem. Lekceważona jest również rola mydła, przez co mycie rąk ogranicza się jedynie do płukania ich wodą. Co więcej czas higieny dłoni również nie jest bez znaczenia. Średnio mycie rąk zajmuje około 5 sekund, gdy powinno trwać cztery razy dłużej! Nie powinno się przy tym zapominać o obszarach najczęściej wtedy pomijanych. Należy do nich przestrzeń między palcami i obszary za paznokciami, które należy codziennie obmywać szczoteczką. Kolejnym błędem jest mycie rąk zbyt gorącą wodą, która wysusza naskórek i uszkadza jego barierę ochroną. Do tego samego może doprowadzić zbyt częste stosowanie mydła bakteryjnego, które wyniszcza szkodliwe jak i pożyteczne bakterie. Po jednym dokładnym myciu rąk można wyniszczyć aż 90% złośliwych drobnoustrojów! W perspektywie groźnych powikłań żołądkowych i zakażeń spowodowanych niechlujną higieną osobistą, warto poświęcić zaledwie 20 sekund kilka razy dziennie na mycie dłoni. Zachowując czyste ręce, zachowujesz też czyste sumienie.

Katarzyna Rasińska

Katarzyna Rasińska jestem studentką Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Razem z grupą osób z uczelni prowadzi kampanię, w ramach semestralnego projektu pt. "Cała Polska Myje Ręce". Stara się wdrożyć w świadomość ludzi wagę konsekwencji wynikających z nieregularnego mycia rąk

Komentarze

  1. Żeby woda nie wysuszyła często mytych rąk można założyć sobie w łazience filtr prysznicowy - uzdatni wodę tak, że będzie ona przyjazna dla skóry rąk.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

Z boreliozą można wygrać

Wywiad z Lilianną Frankowską, prezesem Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę , którego misją jest pomagać wszystkim, którzy czują się zagubieni i samotni w swojej chorobie. Agata Radosh: Chciałam porozmawiać o boreliozie, nazywaną też chorobą z Lyme. Maleńki pajęczak zmienia plany tysiącom ludzi, aby nie powiedzieć – niszczy je… Ale zacznijmy od tego, w jaki sposób dochodzi do zakażenia? Lilianna Frankowska: Kleszcze z rodzaju Ixodens ricinus występujące w Polsce, możemy spotkać już nawet w piwnicach, a nie tylko lasach czy łąkach. Są nosicielami wielu patogenów (podobno 140). Jednym z nich są bakterie z rodzaju Borrelia burgdorferi , które bytują i namnażają się w jelitach tych kleszczy. Kiedy kleszcz żeruje na swoim żywicielu, krętki aktywują się i wraz ze śliną przenikają pod skórę człowieka. Przyjmuje się, że do zakażenia dochodzi od 24 do 48 godzin, ale z naszych doświadczeń wynika, że ten czas może być znacznie krótszy. Należy podkreślić, że kleszcze we wszystkich swoich sta...

Mięso królicze — jeść, czy nie jeść

W czasie robienia dzisiejszych zakupów, nawiązała się między mną, a sprzedającym ciekawa rozmowa. Problem dotyczył jedzenia mięsa z królika. Powiedziałam, że nie uważam biblijnego podziału zwierząt na "czyste" i "nieczyste" jedynie za przepis ceremonialny, i że zasady diety biblijnej, będące wyrazem troski o zdrowie człowieka, nadal obowiązują. W związku z tym, mięso królicze nie powinno być spożywane przez ludzi. Mój rozmówca słysząc to, odrzekł zaskoczony: "Ale przecież to takie zdrowie mięso!". Nie dowierzał. Chciał poznać powody, dla których Pismo Święte zabrania jedzenia mięsa z królika. Zaczynając więc od anatomii i fizjologii, przedstawiłam fakty dotyczące tej kwestii. Rynek spożywczy promuje mięso królicze, reklamując, że należy do mięs delikatnych i dietetycznych, więc może konkurować z drobiem i rybami. Pismo Święte jednak nie bez powodu zalicza królika do zwierząt, które Bóg uznał za tzw. nieczyste (nie nadające się do spożycia). Rozwój bada...

Czy chrześcijanie mogą jeść mięso?

Jakiś czas temu wpadł na moją skrzynkę pocztową list nawiązujący do wywiadu jakiego udzieliłam kiedyś dla wegemaluch.pl. A w liście pytanie. Poniżej zamieszczam treść listu i moją odpowiedź na niego. Wydaje mi się, że ta korespondencja może zainteresować czytelników bloga, a nawet być może odkrywczą... * ** Szanowna Pani, W wywiadzie „Wegetariańska ścieżka” zaciekawiła mnie Pani wypowiedź, gdzie cytuje Pani Biblię (ja również jestem chrześcijaninem). Być może niewłaściwie ją odebrałem – czy uważa Pani, że chrześcijanie nie mogą jeść mięsa? Gdy czytam Dzieje Apostolskie 10,9-16, znajduję pełne potwierdzenie, że spożycie mięsa (w tym tzw. nieczystego) jest aprobowane przez Pana Boga, a nawet jesteśmy do tego zachęcani („bierz i jedz”). Postrzegam wegetarianizm jako kwestię wyboru stylu życia, przy uwzględnieniu jego wpływu na zdrowie i samopoczucie, ale nie jako jedynej alternatywy dla chrześcijanina, który chce żyć zgodnie z własnym sumieniem. G. Odpowiedź na list:

Refleksje o zdrowiu, lekarzach i pacjentach

Thomas Alva Edison w 1903 roku, martwiąc się o stan opieki zdrowotnej swoich czasów   powiedział: „Lekarz przyszłości nie będzie przepisywał leków, lecz poinstruuje swojego pacjenta w kwestii odpowiedniego stylu życia, diety oraz przyczyn i zapobiegania chorobom”. To było piękne marzenie, wspaniała wizja, ale patrząc na dzisiejszy system, nie spełniła się tak, jak moglibyśmy sobie tego życzyć.  XX wiek przyniósł ogromny postęp diagnostyki, farmakologii i chirurgii. Lekarze zaczęli leczyć infekcje antybiotykami, operować serca, wymieniać stawy. To sukcesy, które przesłoniły potrzebę działania zanim choroba się rozwinie. System skupił się na technologii i farmakologii, bo tam były szybkie, spektakularne efekty.  Poza tym model ekonomiczny oparł się na leczeniu, a nie na zapobieganiu. Firmy farmaceutyczne zarabiają na leczeniu chorych, a nie na tym, że ludzie nie chorują. W systemie opartym na zysku bardziej opłaca się leczyć cukrzycę do końca życia niż skutecznie zapobiegać...