Przejdź do głównej zawartości

Rewolucja w sklepikach szkolnych

1. września rozpoczęła się żywieniowa rewolucja w polskich szkołach. Jest rozporządzenie wykonawcze do ustawy. Czy uczniowie będą zdrowsi?

Przeczytaj artykuł Krzysztofa Ulanowskiego zamieszczony w koszalińskim wydaniu Naszego Miasta.

Zakaz sprzedaży uczniom śmieciowego jedzenia wzbudził pewne kontrowersje. Ale specjaliści widzą w tym szansę na to, że wszyscy staniemy się zdrowsi.

Rozporządzenie ministra zdrowia Mariana Zembali, stanowiące akt wykonawczy do znowelizowanej ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, stawia kropkę nad i – od 1 września w sklepikach szkolnych nie wolno sprzedawać śmieciowego jedzenia: tłustego mięsa, produktów z dużą zawartością soli, a także słodyczy i napojów z dodatkiem białego cukru. Jeśli mięso to chude, a jeśli słodycze to z miodem. Zalecane są owoce i warzywa oraz pieczywo pełnoziarniste. Zakazane są chipsy, przekąski typu fast food i napoje energetyzujące. Właściciele sklepików obawiają się bankructwa i grożą wzrostem cen. Jednak lekarze i dietetycy chwalą zmiany. Czym skorupka za młodu nasiąknie,tym na starość trąci - przypominają. Liczą też na to, że na zmianie przepisów skorzystają nie tylko dzieci.

EPIDEMIA OTYŁOŚCI

- To na pewno dobre rozwiązanie, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę, że otyłość wśród dzieci i młodzieży stanowi narastający problem – zwraca uwagę lekarka Dagna Chwarścianek. – Poza tym, jeśli ktoś już nauczy się dobrych nawyków za młodu, na starość będzie mógł pochwalić się zdrowym stylem życia. Zresztą z podobnych powodów należało by promować poważne podejście do lekcji wychowania fizycznego. Dzieci powinny się ruszać – dodaje. Lekarka uważa jednak,że sam ruch w czasie zajęć WF i zdrowa żywność w sklepikach szkolnych to jednak wciąż mało.

- Przydałaby się edukacja zdrowotna na lekcjach – proponuje. – Dzięki temu dzieci dowiadywałyby się jak żyć zdrowo, a potem same mogłyby edukować rodziców.

Czy jednak stare nawyki nie zwyciężą? Uczniowie mogą przecież przynosić niezdrowe artykuły spożywcze z domu, ewentualnie kupować je w sklepach poza terenem szkoły. Jeszcze w czasach PRL-u uczniowie wymykali się przez ogrodzenie po barwione napoje, kupowane u prywaciarza. Zakazy nie pomagały.

- Tak czy inaczej, nowe przepisy powinny ograniczyć i zapewne ograniczą powszechną dziś dostępność śmieciowego jedzenia – uważa Dagna Chwarścianek. – To duży krok naprzód – podkreśla.

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ

Podobnie uważa promotor zdrowia Agata Radosh, która przypomina, że dieta dziecka powinna być racjonalna, zbilansowana i wolna od szkodliwych substancji.

- Ograniczenie dostępu uczniów do produktów, które zawierają znaczną ilość składników uznanych za szkodliwe dla zdrowia i rozwoju, uważam za strzał w dziesiątkę! – chwali. - Chce się powiedzieć – nareszcie! Produkty o wysokiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru mogą prowadzić do chorób dietozależnych – ostrzega. Nasza rozmówczyni dodaje, że nowe przepisy udzielają wsparcia rosnącej grupie dbających o zdrowie rodziców, którzy w domach ograniczają dzieciom dostęp do śmieciowej żywności. A rodzicom nieprzywiązującym uwagi do diety, dają do myślenia.

- Efektem zdrowego żywienia dzieci jest silniejsza odporność oraz lepsza koncentracja i pamięć. A to przekłada się na sukces dziecka – podsumowuje A. Radosh.

Dodajmy na koniec, że także w szkolnych stołówkach do każdego obiadu serwowane mają być owoce i warzywa. Innymi słowy gonimy Zachód.

źródło: naszemiasto.pl (Koszalin), wydanie z 3 września 2015 r.

Komentarze

  1. Ta śmieszna rewolucja mija się całkiem z celem.. Teraz uczniowie nawet w liceum nie mogą napić się w szkole kawy, ani napoju gazowanego, nie wspominając o słodyczach (drożdżówkach również..). Dziecko jak będzie chciało i tak kupi to na co ma ochotę, ale poza szkołą. I tutaj docieramy do kolejnego 'światłego' punktu całego zamieszania, a mianowicie mnóstwo ludzi straciło przez to pracę.. Pozdrawiam kochana Polsko, by żyło się lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci czy mlodziez rzeczywiscie moga zakupic poza szkola to, czego w szkole nie kupia. Mysle jednak, ze pomimo to, ustawa jest sluszna. Szkola powinna poza ogolna edukacja, uczyc jak zyc zdrowiej. Ograniczenie dostepu w szkole do produktow, ktore nie sprzyjaja zdrowiu jest czescia tej edukacji. Jest takze bodzcem do zastanowienia sie nad wyborami zywieniowymi, jesli juz nie dzieci i mlodziezy, to ich opiekunow. Mysle, ze to wyraz braku akceptacji dla smieciowego jedzenia. Podobnie chyba jak rodzic bedacy abstynentem i dzialaczem ruchu przeciwalkoholowego nie toleruje picia alkoholu w swoim domu przez wyrosniete dzieci.

      Usuń
  2. Według mnie dzieci powinno się edukować a nie wprowadzać takie ograniczenia. Widzę po moich małych siostrach, że zamiast myśleć nad zdrowym odżywianiem mają za złe, że ich szkolny sklepik jest zamknięty. Teraz dzieci nie mogą kupić napojów w sklepiku (bo go nie ma) i muszą dźwigać napoje i posiłek na cały dzień w plecaku. Gdy chodziłam do podstawówki miałam zajęcia z gotowania. Myślę, że dobrym pomysłem było by wprowadzenie zajęć, na których dzieci uczyły by się przyrządzać zdrowe i (co najważniejsze) smaczne posiłki. Jak na razie widzę zniesmaczenie dzieci zdrowymi ale mdłymi potrawami ze szkolnej stołówki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody

Koherentni żyją zdrowiej

Zachowania zdrowotne kształtują różne obszary życia mające wpływ na ludzkie zdrowie. W tych sferach ludzkiej aktywności można znaleźć te, które mają charakter prozdrowotny, ryzykowny lub antyzdrowotny. Osobiste wzięcie odpowiedzialności za sprawy własnego zdrowia stanowi istotny element profilaktyki zdrowotnej.  Jednym z elementów wpływających na kształt zachowań zdrowotnych są czynniki psychologiczne. Potrzebie troski o zdrowie sprzyjają przeświadczenie o poczuciu sensu życia oraz posiadanie celów, które warto realizować. Badacze zauważyli związki jakie istnieją pomiędzy różnymi cechami osobowościowymi a stosunkiem do zdrowia. Stworzono wiele modeli opisujących te zależności. Jednym z najbardziej znanych jest koncepcja poczucia koherencji (spójności) Antonovskiego. W psychologii zdrowia stanowi metodę oceny zachowań prozdrowotnych. Aaron Antonovsky (1923-1994) określił poczucie koherencji za rodzaj postawy ukształtowanej z trzech elementów: Zrozumiałość otaczającej rzeczywistości Pier

Trzydzieści przepisów na zielone szejki

Fot. Małgorzata Misiak O walorach zielonych szejków pisałam kilka dni temu. Są ciągle w modzie i myślę, że moda ta nigdy nie minie. Aby więc zachęcić tych, którzy jeszcze nie spróbowali, a urozmaicić szejkowanie (shake'owanie) tym, którzy szejkami się już znudzili, przekazuję trzydzieści przepisów na zielone szejki. Teraz możecie każdego dnia miesiąca mieć innego szejka! Szejkujcie i szukajcie swoich ulubionych smaków!

Mięso królicze — jeść, czy nie jeść

W czasie robienia dzisiejszych zakupów, nawiązała się między mną, a sprzedającym ciekawa rozmowa. Problem dotyczył jedzenia mięsa z królika. Powiedziałam, że nie uważam biblijnego podziału zwierząt na "czyste" i "nieczyste" jedynie za przepis ceremonialny, i że zasady diety biblijnej, będące wyrazem troski o zdrowie człowieka, nadal obowiązują. W związku z tym, mięso królicze nie powinno być spożywane przez ludzi. Mój rozmówca słysząc to, odrzekł zaskoczony: "Ale przecież to takie zdrowie mięso!". Nie dowierzał. Chciał poznać powody, dla których Pismo Święte zabrania jedzenia mięsa z królika. Zaczynając więc od anatomii i fizjologii, przedstawiłam fakty dotyczące tej kwestii. Rynek spożywczy promuje mięso królicze, reklamując, że należy do mięs delikatnych i dietetycznych, więc może konkurować z drobiem i rybami. Pismo Święte jednak nie bez powodu zalicza królika do zwierząt, które Bóg uznał za tzw. nieczyste (nie nadające się do spożycia). Rozwój bada