Przejdź do głównej zawartości

Protokół autoimmunologiczny i detoksykacja. Gdy stajesz się swoim wrogiem (2)

Choroby autoagresywne zostały sklasyfikowane jako choroby genetyczne. Jednak badania na bliźniętach wykazały, że dziedziczność takiej choroby wynosi zaledwie 25 proc. W 75 proc. decydują czynniki środowiskowe – więc chorobę można pokonać.

Jak dowiodła stosunkowo nowa gałąź nauki – epigenetyka, ekspresją genu (stopniem, w jakim cechy uwarunkowane genetycznie zostaną uwydatnione) można sterować. By choroba autoimmunologiczna mogła „zaskoczyć”, coś musi pobudzić geny. Tym czynnikiem środowiskowym mogą być: pokarm, toksyny, ukryte infekcje, stres. Zmieniając sposób odżywiania, dbając o zdrowie jelit i ich szczelność, ograniczając kontakt z substancjami toksycznymi i uwalniając się od stresu, można zdezaktywować geny, a tym samym odciążyć układ odpornościowy – przekonuje dr Amy Myers, specjalistka w dziedzinie schorzeń autoagresywnych, dyrektor medyczny ośrodka medycyny funkcjonalnej Austin UltraHealth. Rola tych czynników nie zmienia się nawet po „aktywacji” choroby – nadal mogą prowadzić do zaostrzenia objawów lub ich cofnięcia.

Uzdrawianie jelit

Pierwszym krokiem w walce z chorobą autoagresywną jest uszczelnienie jelita. Jedną z głównych przyczyn nieszczelności jest dysbioza, czyli zaburzona równowaga między korzystnymi i niekorzystnymi gatunkami bakterii w jelicie. Dysbioza przyczynia się do nietolerancji pokarmowych – oba te problemy powinny być leczone razem – oraz wielu niedoborów: aminokwasów, enzymów, witamin, minerałów oraz neurotransmiterów wpływających na nasz nastrój (np. serotoniny, która w 80 proc. jest produkowana w jelicie).

Aby jelito wróciło do zdrowia, należy włączyć żywność probiotyczną (fermentowane warzywa, kefir kokosowy) oraz zastosować suplementację. Dla jelita zbawienny będzie probiotyk dobrej jakości, zawierający minimum 50 mld CFU i przynajmniej 10 rodzajów szczepów bakterii (szczepy Lactobacillus, Bifidobacterium, Saccharomyces boulardii). Pacjentom zaleca się bulion na kościach lub kurzych łapkach, który zawiera kolagen oraz aminokwasy prolinę i glicynę pomagające wyleczyć uszkodzone ścianki komórek. Wskazane są produkty kokosowe z uwagi na średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe (MCFA), które są łatwiej trawione od innych tłuszczów, więc są lepsze dla nieszczelnego jelita. Protokół dr Myers obejmuje suplementację L-glutaminą, glutationem lub N-acetylocysteiną (NAC), kwasami omega-3, witaminami C oraz D3, enzymami trawiennymi i wspomagającymi pracę wątroby.

Żegnamy ziarna, strączki, psianki

W glutenie można znaleźć wiele problematycznych białek, ale chyba najgorszym z nich jest gliadyna, która uszkadza wyściółkę jelit nawet u zdrowych osób. Warto pamiętać, że gluten wywołuje objawy niekoniecznie trawienne, takie jak: ból (np. stawów czy migreny), zaburzenia funkcji poznawczych, kłopoty ze snem, zmęczenie, depresję, egzemy. Słowo „gluten” oznacza „klej” – to on odpowiada za kleistą konsystencję ciasta i znalazł szerokie zastosowanie w przemyśle spożywczym jako spoiwo i wypełniacz. Dziś jest niemal w każdym przetworzonym produkcie.

Gluten występuje w pszenicy, orkiszu, życie i jęczmieniu, jednak wszystkie zboża i tzw. pseudozboża należy wykluczyć w trakcie leczenia jelit z dwóch powodów. Po pierwsze, badania, których wyniki opublikowano w 2010 roku na łamach Journal of the American Dietetic Association dowiodły pozornej tylko bezglutenowości pozostałych ziaren – w ponad połowie z 22 analizowanych zbóż bezglutenowych wykryto ślady glutenu. Po drugie, białka zbóż z natury bezglutenowych mają budowę na tyle podobną do glutenu, że układ immunologiczny może się mylić i odczytywać je jako gluten. Nauka nazwała to zjawisko reakcją krzyżową – gdy po spożyciu ryżu czy kukurydzy układ odpornościowy zalewa organizm związkami chemicznymi mającymi wywołać stan zapalny. Do pokarmów, które organizm myli z glutenem, należą: ryż, kukurydza, proso, owies, nabiał, drożdże. Protokół autoimmunologiczny obejmuje wykluczenie wszystkich tych produktów na minimum miesiąc, a gdy objawy ustąpią, można do nich wrócić, ale w rozsądnych ilościach.

Drugim szkodliwym dla osób z chorobą autoimmunologiczną składnikiem ziaren są lektyny. W dużych ilościach zawierają je obok zbóż rośliny strączkowe (soja, fasola, groch, soczewica) oraz warzywa psiankowate (pomidor, papryka, ziemniak, bakłażan). Pewne rodzaje lektyn znajdziemy też w nabiale. Lektyny to białka drażniące jelita, uszkadzające ich ścianki i pobudzające układ odpornościowy. Najbardziej kłopotliwa z nich wydaje się prolamina występująca w komosie ryżowej, owsie i kukurydzy – pod względem swej charakterystyki mająca wiele wspólnego z glutenem. Moczenie, gotowanie, fermentowanie nie pozbawia roślin lektyn. Produkty modyfikowane genetycznie oraz hybrydyzowane wydają się być najbogatsze w lektyny, gdyż zostały zmodyfikowane tak, by zwalczały owady. Poza tym żywność GMO zaburza florę bakteryjną jelit, nasila reakcje alergiczne i osłabia funkcje trawienne, więc nie powinna być spożywana.

Wywołać zespół nieszczelnego jelita mogą też saponiny. Występują we wszystkich roślinach, jednak w najwyższym stężeniu znajdziemy je w strączkach, pseudozbożach (jak komosa ryżowa) i psiankach. „Te ostatnie zawierają odmianę saponin nazywaną glikoalkaloidami, których niewielka ilość wystarcza, by wywołać chorobę autoagresywną” – przestrzega w swej książce pt. Możesz wyleczyć choroby autoimmunologiczne dr Amy Myers.

Toksyczna pszenica, prozapalny nabiał

Innym kłopotliwym białkiem występującym w ziarnach i strączkach jest aglutynina. Szczególnie obficie występuje w pszenicy. Prowadzi do zespołu nieszczelnego jelita i zaburza pracę układu odpornościowego, ma bezpośrednie działanie toksyczne na większość tkanek ludzkiego ciała. Aglutynina może zakłócić działanie systemu hormonalnego i przyczyniać się do wielu przewlekłych chorób. „Spożycie prolaminy i aglutyniny wywołuje silne zatrucie organizmu oraz stan zapalny – wyjaśnia dr Amy Myers. – Osoby zdrowe poradzą sobie z takim obciążeniem, ale cierpiący na choroby autoagresywne lub pacjenci kwalifikujący się do grupy zagrożonej zachorowaniem powinni unikać ich jak ognia”.

Najnowsze badania, które zaledwie kilka miesięcy temu były prezentowane w Wiedniu na prestiżowym kongresie United European Gastroenterology (UEG Week 2016), zwróciły uwagę na jeszcze jedną proteinę obecną w pszenicy. To amylase trypsin inhibitors – ATIs (inhibitory amylazy/trypsyny). Zdaniem profesora Detlefa Schuppana z Uniwersytetu Jana Gutenberga w Niemczech „ATIs mogą promować powstanie stanów zapalnych w innych przewlekłych chorobach powiązanych z układem immunologicznym, które toczą się poza jelitami”. Mogą nasilać objawy reumatoidalnego zapalenia stawów, stwardnienia rozsianego, astmy, tocznia i niealkoholowego stłuszczenia wątroby, a także chorób zapalnych jelit.

Według badań doktora Williama Davisa, autora książki Dieta bez pszenicy, zboże to wydziela polipeptydy, które mają zdolność wnikania do mózgu i wiązania się z receptorami opioidowymi, działając na nas jak narkotyk. Pszenica wpływa nie tylko na chemię myśli, zachowanie, uzależnienia, ale może wpłynąć na budowę mózgu i układu nerwowego, przyczyniać się do braku koordynacji ruchów oraz demencji.

Z jadłospisu osoby cierpiącej na chorobę autoimmunizacyjną powinien też zniknąć nabiał. Składnikiem uszkadzającym jelita jest białko kazeina. Pożegnać się trzeba z cukrem, który sieje spustoszenie w systemie trawiennym – karmi drożdże, candidę i złe bakterie dalej niszczące jelita. Niewskazane są oleje rafinowane, alkohol, kawa, herbata.

Trujące plastiki, metale ciężkie, mykotoksyny

Co roku mamy kontakt z ponad 80 tys. substancji chemicznych i toksyn, które sieją spustoszenie w układzie odpornościowym. Gdy stowarzyszenie Environmental Working Group zbadało krew pępowinową noworodków, okazało się, że zawiera ona blisko 300 substancji chemicznych pochodzących z produkcji przemysłowej, w tym pestycydy, ftalany, parabeny, dioksyny, środki opóźniające zapłon, teflon i rtęć! Aż 53 związki chemiczne – wykryte w badaniach przeprowadzonych w 2003 roku w USA na obecność u dorosłych metali ciężkich i chemikaliów przemysłowych –  wytłumiają układ odpornościowy. Dr Douglas Kerr, profesor wydziału medycyny Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Baltimore, uważa, że to właśnie ekspozycja na toksyny i substancje chemiczne sprawia, że ryzyko zachorowania na choroby autoagresywne staje się coraz większe.

Toksyny to groźne substancje, które w niekontrolowany sposób dostają się do organizmu człowieka. Oprócz setek tysięcy chemikaliów przemysłowych (np. ksenoestrogenów – obecnych w jedzeniu, kosmetykach czy opakowaniach) należą do nich metale ciężkie (w tym arszenik, kadm, ołów, rtęć) oraz mykotoksyny (trucizny wydzielane przez pleśnie porastające budynki). W jaki sposób mogą wywoływać choroby autoagresywne?
„Według jednej z hipotez metale ciężkie odkształcają lub uszkadzają komórki różnych rodzajów tkanek – wyjaśnia dr Amy Myers. – Układ odpornościowy nie rozpoznaje zniekształconej tkanki i przypuszcza na nią atak. Kolejna teoria mówi, że metale ciężkie pobudzają układ immunologiczny, który działając w trybie podwyższonej gotowości, przestaje rozróżniać tkankę przyjazną i wrogą – traci »tolerancję siebie«. Rezultatem obu scenariuszy jest stan zapalny”. Istnieje też trzecia teoria, według której toksyny powodują skurczenie lub atrofię grasicy, uniemożliwiając tym samym produkcję wystarczającej liczby limfocytów T regulatorowych, które pilnują, by pozostałe limfocyty nie pomyliły tkanki organizmu z intruzem.

Dr Anna Romaniuk, immunolog, mikrobiolog i psychodietetyk, współautorka pierwszego w Polsce programu nauczania immunologii dla studentów medycyny, przypomina, że początek XX wieku charakteryzowała walka z patogenami, potem nauka zajęła się kancerogenami, czyli substancjami rakotwórczymi, a „hitem” XXI wieku są tzw. autogeny, które powodują dysfunkcję układu odpornościowego, w wyniku czego zaczyna on atakować własne tkanki. „Najczęstszym autogenem są amalgamaty – podkreśla. – Jak się rozmawia z dentystami, oni naprawdę nie wiedzą, o czym my, immunolodzy, do nich mówimy, i nadal stosują plomby amalgamatowe. Ostatnio podpisałam petycję, żeby zacząć przeciwdziałać temu, bo sobie naprawdę robimy dużą szkodę”. Dr Amy Myers zaleca swym pacjentom z chorobą autoagresywną wymianę plomb metalowych na kompozytowe, ale tylko u dentysty specjalizującego się w stomatologii biologicznej.

Detoksykacja

Strategia zwalczania toksyn obejmuje profilaktykę i detoksykację. Im mniej toksyn dopuścimy do organizmu, tym mniejszego wysiłku będzie wymagać jego odtruwanie. Warto zainstalować filtr do wody – zarówno tej do picia, jak i do kąpieli. Pozbędziemy się w ten sposób fluorków, chloru i bromków. „Te trzy związki chemiczne konkurują z jodem w naszym ciele i nierzadko go zastępują – wyjaśnia dr Amy Myers. – Niewykluczone, że to właśnie chemiczna zupa, którą pijemy każdego dnia, odpowiada za wzrost liczby zachorowań na schorzenia tarczycy”. Do wód gruntowych przedostaje się z fabryk jeszcze jedna groźna substancja – trichloroeten. Pod prysznicem tri wdychamy z powietrzem i wchłaniamy przez skórę. Tymczasem – co odkryła dr Kathleen Gilbert z Wydziału Mikrobiologii i Immunologii w Arkansas Children’s Hospital Research Institute – drobne, ale napływające nieprzerwanie cząstki trucizny potęgują obciążenie układu odpornościowego, prowadząc w końcu do choroby autoagresywnej.

Swoim pacjentom dr Amy Myers zaleca też zakup filtrów powietrza do domu i miejsca pracy. Badania przeprowadzone przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska wykazały, że zamknięta przestrzeń jest od dwu do stu razy bardziej skażona niż powietrze na zewnątrz.

W miarę możliwości żywność powinna pochodzić z hodowli i upraw ekologicznych. Badania z 2007 roku, w których analizie poddano 300 tys. aktów zgonu z okresu 14 lat, wykazały, że rolnicy wykorzystujący w pracy pestycydy częściej umierali w wyniku chorób autoimmunologicznych. Jedzenie nie powinno też mieć styczności z folią i plastikami, zazwyczaj zawierającymi substancje estrogenopodobne. Unikajmy teflonu – jego główny składnik, czyli kwas perfluorooktanowy, który oddziałuje na funkcjonowanie komórek układu odpornościowego, wykryto we krwi aż 96 proc. Amerykanów. Równie ważne jest korzystanie z nietoksycznych kosmetyków. Na stronie TeensTurningGreen.org w zakładce Dirty Thirty (brudna trzydziestka) można znaleźć stale aktualizowany ranking najgroźniejszych substancji. Z kolei w kosmetykach ekologicznych warto się upewnić, że do ich produkcji nie wykorzystano glutenu, ziaren, roślin strączkowych czy nabiału.

Toksyny, które znalazły się w naszym organizmie, możemy usunąć w moczu, kale i pocie. Jednak należy pamiętać, że detoksykacja jest procesem dwufazowym – toksyny zmieniają właściwości i z formy rozpuszczalnej w lipidach przechodzą w formę rozpuszczalną w wodzie i dopiero wtedy możemy je usunąć z organizmu. Jeśli zachodzi tylko pierwsza faza tego procesu, to pacjent jest w gorszej sytuacji, niż gdyby detoksykacji nie zainicjował. Proces ten zachodzi głównie w wątrobie i do jego przeprowadzenia potrzebne są określone związki chemiczne umożliwiające zainicjowanie fazy drugiej.

Glutation, który w największym stężeniu występuje w wątrobie, jest najsilniejszym związkiem odtruwającym wytwarzanym przez organizm człowieka. Wiąże się z wolnymi rodnikami – cząsteczkami niszczącymi tkankę – oraz rtęcią i pomaga usunąć te związki z organizmu. „Jeśli poziom glutationu jest niewystarczający, toksyny dłużej zalegają w organizmie lub odkładają się w tłuszczu, skąd mogą przypuścić zmasowany atak na układ odpornościowy” – wyjaśnia dr Myers. Dlatego zaleca w diecie dużo składników ułatwiających organizmowi wytwarzanie glutationu – czosnku, cebuli i warzyw z rodziny krzyżowych – oraz suplementację glutationem w postaci liposomalnej. Dr Anna Romaniuk poleca w codziennej diecie bogate w glutation brokuły, szparagi i awokado, a także ostropest plamisty, który podnosi o 50 proc. poziom tego silnego detoksykatora. Jej zdaniem warto też wykorzystać inny organ – skórę: „Detoksykacja może zachodzić przy pomocy sauny infrared, równie dobrze detoksykują kąpiele siarczanowe”.

Sukcesy dr. Hymana

Dr Mark Hyman, twórca medycyny funkcjonalnej, wyjaśnia, w jaki sposób leczył niektórych pacjentów cierpiących na choroby autoimmunologiczne: „Jedna z moich pacjentek chorowała na ciężką łuszczycę oraz chorobę zwyrodnieniową stawów. Miała 42 lata, a nie potrafiła wchodzić po schodach i schodzić z nich, wykąpać się samodzielnie czy zajmować własnymi dziećmi. Jednak zaledwie 10 miesięcy od rozpoczęcia leczenia, które polegało na wyeliminowaniu z diety glutenu oraz innych alergenów, oczyszczeniu organizmu ze śladów metali ciężkich oraz unormowaniu pracy układu odpornościowego, wyszła z mojego gabinetu nie tylko lżejsza o 15 kilogramów (stany zapalne powodują tycie), ale także całkowicie wyleczona z bólu i łuszczycy. Nie był to odosobniony przypadek. Miałem też pacjenta, który od lat cierpiał na krwawe biegunki i wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Stosował specjalne diety oraz środki wspomagające trawienie, które nieco mu pomogły, lecz nie były w stanie go wyleczyć... aż w końcu pomogło wyeliminowanie z jego organizmu rtęci. Ostatnio przyszła do mnie pacjentka, która cierpiała z powodu zmęczenia oraz zmian w mózgu spowodowanych przez stwardnienie rozsiane. Jej objawy ustąpiły całkowicie po usunięciu plomb zawierających rtęć oraz zastosowaniu diety oczyszczającej”.

Katarzyna Lewkowicz-Siejka

[Ostatnia część artykułu będzie poświęcona roli stresu i ukrytych infekcji].

źródło: Miesięcznik "Znaki Czasu", 4/2017

Komentarze

  1. Przyznam, że nie wiedziałam o istnieniu takich złych białek w produktach. które na co dzień spożywam. Dziękuje za interesujący wpis!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r

Uczciwi wobec siebie — siła negatywnego myślenia. Wykład w Cieszynie

Co czwarty Polak w czasie swojego życia zmaga się z jakimiś trudnościami natury psychicznej bądź emocjonalnej. Najczęściej są to dolegliwości z kręgu zaburzeń afektywnych (nastroju), w których występują np. zaburzenia depresyjne bądź lękowe. Umiemy się skutecznie chronić przed chorobami zakaźnymi, ale wciąż nie potrafimy zadbać o nasze umysły. Na funkcjonowanie systemu nerwowego bardzo istotnie wpływa styl naszego myślenia — większość doświadczeń życiowych jest wywołana sposobem myśleniem. A gdy choruje psychika, tak naprawdę choruje wtedy również ciało. W wykładzie będzie mowa m.in. o naszej postawie wobec życia, o emocjach i przekonaniach, o związkach jakie tworzymy z innymi ludźmi, o sposobach reakcji na stres, a także o psychosomatyce — czyli o wielu aspektach, które mogą wpływać na zdrowie i chorobę. Prelegentka zwróci uwagę na metody radzenia sobie z trudnościami i niebezpieczeństwa związane z praktykowaniem pozytywnego myślenia. Ta wiedza pozwoli zrozumieć podłoże niektórych pro

Wpływ diety na powstawanie nowotworów

Nagranie wykładu dr. Jerzego Gubernatora, biochemika pracującego na Uniwersytecie Wrocławskim na Wydziale Biotechnologii. Dr Gubernator od szeregu lat zajmuje się sposobami leczenia nowotworów przy zastosowaniu metod związanych z nanotechnologią. Jego zainteresowania zawodowe związane są także z naturalnymi sposobami zapobiegania i leczenia nowotworów. Doprowadziły one do włączenia naturalnych substancji występujących w diecie do zestawu czynników używanych w produkcji nowoczesnych preparatów przeciwnowotworowych. Swoją wiedzą związaną z nowotworami i wpływem stylu życia na procesy nowotworzenia podzielił się podczas Kongresu ASI, 7 grudnia 2012 w Poznaniu. Stowarzyszenie zaprosiło dr. Jerzego Gubernatora do wygłoszenia wykładu na temat alternatywnych metod leczenia nowotworów w kwietniu 2013 r.

Mięso królicze — jeść, czy nie jeść

W czasie robienia dzisiejszych zakupów, nawiązała się między mną, a sprzedającym ciekawa rozmowa. Problem dotyczył jedzenia mięsa z królika. Powiedziałam, że nie uważam biblijnego podziału zwierząt na "czyste" i "nieczyste" jedynie za przepis ceremonialny, i że zasady diety biblijnej, będące wyrazem troski o zdrowie człowieka, nadal obowiązują. W związku z tym, mięso królicze nie powinno być spożywane przez ludzi. Mój rozmówca słysząc to, odrzekł zaskoczony: "Ale przecież to takie zdrowie mięso!". Nie dowierzał. Chciał poznać powody, dla których Pismo Święte zabrania jedzenia mięsa z królika. Zaczynając więc od anatomii i fizjologii, przedstawiłam fakty dotyczące tej kwestii. Rynek spożywczy promuje mięso królicze, reklamując, że należy do mięs delikatnych i dietetycznych, więc może konkurować z drobiem i rybami. Pismo Święte jednak nie bez powodu zalicza królika do zwierząt, które Bóg uznał za tzw. nieczyste (nie nadające się do spożycia). Rozwój bada