Przejdź do głównej zawartości

Poznaj wroga – toksyczne substancje wokół nas. Pestycydy.

W nawiązaniu do jednego z ostatnich postów, mianowicie do wykładu Katarzyny Lewkowicz-Siejki na temat toksyn w naszym otoczeniu, publikujemy artykuł prelegentki, który został zamieszczony na łamach wakacyjnego numeru "Znaków Czasu".

Dr John Peterson Myers, specjalista z zakresu zdrowia środowiskowego, pyta zgromadzone na sali osoby: Kogo z waszych bliskich dotknął nowotwór? Cukrzyca? Bezpłodność? Większość podnosi ręce. Wszystko rejestrują kamery. To konferencja na temat przyczyn nowotworów. Jej fragment znajdzie się później w słynnym filmie dokumentalnym pt. Zanim przeklną nas dzieci.

70 proc. zachorowań na nowotwory ma związek z zanieczyszczeniem środowiska i żywności. W Europie co roku umiera 100 tys. dzieci na choroby spowodowane złym stanem środowiska. Spada średnia wieku dzieci chorujących na raka. Kilkaset trujących związków chemicznych wykrywa się obecnie we krwi pępowinowej noworodków. Naukowcy przestrzegają, że obecne pokolenie dzieci jako pierwsze we współczesnych dziejach jest w gorszej kondycji zdrowotnej, również intelektualnej, niż pokolenie rodziców. Francois Veillerette, prezes Ruchu na rzecz Praw i Poszanowania Przyszłych Pokoleń wyjaśnia: „Prognozy mówiące o wydłużaniu się życia ludzi w krajach rozwiniętych były prowadzone w oparciu o dane osób urodzonych w latach 20. i 30. XX wieku. Ludzie ci nie byli narażeni na działanie produktów syntezy chemicznej, promieniowanie jonizujące czy przetworzoną żywność”. 

Francuski przykład

Wspomniany dokument Jeana-Paula Jauda ukazuje, jak mało rodziców zwraca uwagę, czym karmi swoje dzieci. Na zwyczajny posiłek oprócz fasolki, kotleta, sera, jabłka czy sałaty składa się jednocześnie cała gama dodatków: kadmu, ołowiu, azotynów, nitrytu, rtęci, pestycydów, wzmacniaczy smaku, przeciwutleniaczy, konserwantów... Po zbadaniu produktów rolnictwa konwencjonalnego okazało się, jak wiele zawierają szkodliwych nawozów i pestycydów. Twórcy filmu i wypowiadający się w nim lekarze oraz naukowcy łączą to ze wzrostem zachorowalności na nowotwory, zaburzeniami hormonalnymi i wadami wrodzonymi. We Francji, która zajmuje pierwsze miejsce w Europie pod względem zużycia pestycydów, zachorowalność na nowotwory wzrosła w ostatnim ćwierćwieczu o 93 proc. W przypadku dzieci od 30 lat notuje się wzrost chorób nowotworowych o 1,1 proc. rocznie. W ciągu ostatnich 50 lat jakość męskiego nasienia pogorszyła się o 50 proc. Obserwuje się wzrost problemów neurologicznych „Nie trzeba kolejnych badań, by przekonać innych – mówi francuski onkolog Dominique Bellpomme. – Problemem jest brak woli politycznej”.

Francuski rolnik uprawiający jabłka stosuje przeciętnie 32 preparaty chemiczne, zanim zbierze plon. Są wśród nich pestycydy, nawozy, środki do tępienia pasożytów i chwastów oraz wiele innych zazwyczaj niebezpiecznych substancji. Przy uprawie winorośli stosuje się ponad 20 tys. składników. Jeana Louisa Gomesa, rolnika z rejonu Gard w Langwedocji, w 2005 roku dotknęły kłopoty neurologiczne. Przez 10 lat podczas oprysków zawsze pracował w hełmie ochronnym z opuszczoną osłoną, jednak podnosił ją, gdy przygotowywał mieszankę. Wtedy opary wnikały przez skórę. Zachorował też jego syn. W szpitalu w Montpellier, gdzie go leczono, zobaczył, jak wiele dzieci okolicznych rolników choruje na raka. „W Gard są dzieci z poważnymi wadami wrodzonymi, bo ich rodzice mieszkają wśród pól opylanych z powietrza – tłumaczy prof. Charles Sultan, endokrynolog dziecięcy ze szpitala uniwersyteckiego w Montpellier. – Jak mają nie ulec skażeniu, skoro matka mówi, że po przelocie samolotu żółknie jej bielizna?”. Sultan leczył dzieci rolników z Gard, którzy uprawiają brzoskwinie, opryskując drzewka 22 preparatami. Wspomina o dwóch braciach z poważnymi wadami wrodzonymi. „Nie mają na nie wpływu czynniki genetyczne czy endokrynologiczne – wyjaśnia. – Pozostają więc środowiskowe”. J’Aven Christal Cesana, rolniczka z Organiac, opowiada przed kamerą o rodzinnym horrorze: „Mieliśmy kilka przypadków nowotworów. Moja ciotka zmarła rok temu na raka jelit. Wuj na raka płuc – w ciągu dwóch miesięcy. Matka miała w 1999 roku raka piersi. Teściowa też. Wielu moich znajomych zmarło na raka. Syn chorował na białaczkę. W szpitalu jest mnóstwo dzieci cierpiących na to samo, co mój syn”. Inna rolniczka, Mado Thiriet, dodaje: „Mąż opryskuje winorośl. Zawsze po oprysku ma krwawienie z nosa, które trwa trzy dni. Znajomy po oprysku przez tydzień nie oddawał sam moczu”.

Mimo memorandum podpisanego przez 68 niezależnych ekspertów, którzy sformułowali 164 zalecenia, w świecie francuskiego rolnictwa nic się nie zmieniło. Poza małym miasteczkiem Barjac, którego burmistrz przeprowadził akcję uświadamiania mieszkańców. Zaczął od edukacji dzieci i zmiany szkolnego jadłospisu na produkty ekologiczne. Całe rodziny zaczęły powoli zmieniać nawyki żywieniowe i korzystać z biorolnictwa. Inicjatywa skończyła się sukcesem i zrodziła kolejne, jednak wszyscy mają świadomość, że bez udziału rządów zmiany na skalę światową są niemożliwe.

Skażona Ameryka

Na prześledzenie historii wzlotu i upadku silnie toksycznego środka znanego jako DDT potrzeba by osobnego artykułu. Używany przez żołnierzy podczas drugiej wojny światowej, na komercyjny rynek wszedł na początku lat 40. XX wieku. Pestycydu powszechnie używano w amerykańskich gospodarstwach domowych przez 30 lat – zanim go wycofano w 1972 roku, gdy okazało się, jakie niesie zagrożenie. Na czarną listę wpisano też kilku jego kuzynów. Ale choć minęły dziesięciolecia, DDT wciąż jest wykrywany. Jego zdolność do utrzymywania się w środowisku prowadzi do przerażającego wniosku, że jego toksyczne dziedzictwo będzie trwało w dającej się przewidzieć przyszłości. Według badań z 2008 roku mężczyźni, u których wykryto ślady substancji zwanej DDE (pochodna DDT), prawie dwa razy częściej chorują na raka jąder. W tym samym roku opublikowano pracę naukową o wpływie DDT na powstawanie raka piersi na skutek blokowania działania naturalnych hormonów spowalniających rozwój nowotworów. Fakt, że pestycyd, który znajdował się w powszechnym użyciu w Ameryce (i nie tylko) zaledwie przez 30 lat, ciągle jest w stanie – po 40 latach od wycofania – powodować raka, jest poważną lekcją na temat zagrożeń, jakie niosą toksyczne substancje utrzymujące się długo w środowisku.

Używanym obecnie pestycydom przyjrzeli się Rick Smith i Bruce Lourie, autorzy książki pt. Mordercza gumowa kaczka poświęconej wpływowi na nasze zdrowie toksycznych substancji, z którymi się na co dzień stykamy. Skoro amerykańskie trawniki pochłaniają co roku ponad 40 milionów kilogramów pestycydów i herbicydów, postanowili wziąć pod lupę najpopularniejszy związek chemiczny zwalczający chwasty o nazwie kwas 2,4-dichlorofenoksyoctowy (w skrócie 2,4-D znany także jako hedonal). Herbicyd ten zwalcza chwasty selektywnie, nie niszcząc trawy, stąd jego zawrotna kariera w gospodarstwach domowych – Amerykanie zużywają go rocznie przeszło cztery miliony kilogramów. Jest jeszcze gorsza wiadomość: kwas 2,4-D był jednym z głównych składników niesławnego preparatu Agent Orange – broni chemicznej, którą podczas wojny w Wietnamie rozpylano z samolotów nad dżunglą i która odpowiada za choroby, w tym nowotwory, występujące u żołnierzy mających kontakt z tą trucizną.

Zatrważające analizy

Osoby, które z uwagi na rodzaj pracy mają regularny kontakt z pestycydami i 2,4-D – jak rolnicy czy ogrodnicy – są zagrożone wieloma schorzeniami. Do najpoważniejszych należy podwyższone ryzyko powstania chłoniaka nieziarniczego (rak krwi). Z badań wynika, że również dzieci takich osób są bardziej podatne na choroby, w tym raka. Wśród farmerskich rodzin Ameryki Północnej poronienia i uszkodzenia płodu występują o wiele częściej niż w całej populacji. Zespół medyków i naukowców przeanalizował niedawno wyniki ponad stu różnych badań przeprowadzonych pod tym właśnie kątem, a wnioski zawarto w pracy pt. Cancer Health Effects of Pesticides: Systematic Review. Oprócz różnych rodzajów białaczki autorzy badań najczęściej przypisywali pestycydom wywoływanie raka mózgu i prostaty. Ten sam zespół przeanalizował następnie badania dotyczące pozanowotworowych efektów działania pestycydów. Wnioski były równie zatrważające: pestycydy zwiększają ryzyko schorzeń neurologicznych, reprodukcyjnych oraz zmian genotoksycznych. Udokumentowano też związki między stosowaniem pestycydów a występowaniem wad wrodzonych, przypadkami śmierci płodu, zaburzeniami rozwojowymi. Kontakt z tymi substancjami z reguły zwiększał dwukrotnie poziom uszkodzeń genetycznych.

Zagrożony mózg dziecka

Jednym z najgorszych zagrożeń, jakie niosą ze sobą pestycydy, jest ryzyko uszkodzenia mózgu dziecka. Pisała na ten temat dr Theo Colborn, amerykańska specjalistka od kwestii zdrowotnych w dziedzinie ekologii, z wykształcenia zoolog, specjalizująca się w toksykologii i epidemiologii. Sławę przyniósł jej w 1996 roku bestseller pt. Nasza skradziona przyszłość, którego była współautorką i w którym opisała problem zaburzeń endokrynologicznych. Dziesięć lat później opublikowała swoją pracę naukową, w której zakwestionowała bezpieczeństwo pestycydów i podsumowała dotychczasowe wyniki badań dotyczące ich wpływu na procesy neurorozwojowe. Szczególną uwagę zwróciła na tkankę mózgową płodu i noworodka, opisując fakt atakowania neuronów przez pestycydy. Uszkodzenie tych komórek odbija się bezpośrednio na rozwoju i funkcjonowaniu naszego mózgu.

Badania dotyczące wpływu pestycydów na rozwój mózgu są imponujące – podsumowują swoje śledztwo Smith i Lourie. Nie tylko ze względu na efekty zdrowotne, jakie zaobserwowano już przy minimalnych dawkach, ale także z uwagi na samą skalę i stopień złożoności przeprowadzonych testów. Jakie płyną z nich wnioski? Po pierwsze, nawet bardzo małe dawki pestycydów, znacznie poniżej ustalonego progu bezpieczeństwa, mogą uszkodzić mózg niemowlęcia. Po drugie, efekty uszkodzenia neuronów w okresie niemowlęcym, kiedy mózg się rozwija, mogą dać znać dopiero w okresie dorastania albo nawet po osiągnięciu dojrzałości. Po trzecie, wśród negatywnych efektów zdrowotnych łączonych z działaniem pestycydów znajduje się wszystko, począwszy od zespołu nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD), przez autyzm i zaburzenia funkcji motorycznych, na zaburzeniach hormonalnych i reprodukcyjnych skończywszy. Po czwarte, wady neurologiczne jest trudno wykryć i zidentyfikować za pomocą dostępnych nam rodzajów badań.

Dopuszczone do użytku

„W przypadku pestycydów problem polega na tym, że nie da się uzyskać niezbitych dowodów na ich szkodliwość – piszą autorzy Morderczej gumowej kaczki. – A takich właśnie konkretów domagają się przedstawiciele rządu i firm chemicznych, zanim zgodzą się uznać pestycydy za substancje groźne dla zdrowia”. Zapytany o rolę koncernów chemicznych w awanturze z pestycydami Gideon Forman, prezes Kanadyjskiego Stowarzyszenia Lekarzy na rzecz Ochrony Środowiska, wyjaśnia: „Rzecznicy tych firm twierdzą, że nie ma żadnych naukowych dowodów, choć w rzeczywistości istnieje całe mnóstwo badań łączących pestycydy z szeregiem poważnych chorób. (...) wystarczy, że podają wszystko w wątpliwość”.

Według Smitha i Louriego głównym problemem jest to, że instytucje regulujące są w zbyt bliskich relacjach z przemysłem, którego produkcję mają regulować. „W interesie administracji – piszą – jest wychodzenie naprzeciw swoim »klientom«, tak aby to oni, czyli korporacje, byli zadowoleni ze współpracy z rządem, który ustala przecież prawne ramy ich funkcjonowania. Już chyba ludziom sprawującym władze nie da sie odejść dalej od idei służby społecznej. (...) interes publiczny zostaje zepchnięty na daleki margines”.

W historii z pestycydami daje się zauważyć jeszcze jeden problem – przyjęcie zasady „progu”, czyli ustalenie poziomu stężenia, poniżej którego substancję uznaje się za bezpieczną i dopuszcza do użytku. Hasło „to dawka określa truciznę” nie wpisuje się jednak we współczesną toksykologię i endokrynologię. Okazuje się bowiem, że w przypadku niektórych toksyn – jak kwas 2,4-D czy inne pestycydy hormonalne – nie sposób mówić o jakimkolwiek progu bezpieczeństwa. To oznacza, że nawet najmniejsza ilość takiej substancji może być groźna dla zdrowia.

„Potrzeba całkowicie nowego podejścia do ustalania bezpieczeństwa pestycydów oraz nowego modelu wprowadzania regulacji prawnych” – apelowała w swej pracy naukowej siedem lat temu dr Theo Colborn.

Obecnie „nie zmagamy się z chorobami, których przyczyny są jednoznaczne i oczywiste – zauważają autorzy książki. – Toksyczne związki chemiczne mogą prowadzić do powolnej śmierci, np. w wyniku raka albo choroby Parkinsona, albowiem te zdradliwe schorzenia pozostają bardzo długo w stanie uśpienia i potrafią się ujawniać dopiero po wielu latach. Inna możliwość to wywołanie przez toksyny bardzo trudnych do wykrycia problemów natury neurologicznej. Na przykład rozpoznanie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy kontaktem matki z pestycydami a późniejszymi problemami edukacyjnymi jej dziecka jest praktycznie niewykonalne”.

Jest i dobra wiadomość: badania przeprowadzone w 2007 roku wśród mieszkańców Kanady, znane pod nazwą Toxic Nation, dowiodły, że u osób jedzących zdrową organiczną żywność, zwłaszcza dzieci, poziom pestycydów w organizmie jest dużo niższy w stosunku do przeciętnego konsumenta.

Rację miał burmistrz Barjac, walcząc o ekologiczne uprawy w regionie i zdrową żywność w szkolnych stołówkach. Dziś społeczność miasteczka jest mu bardzo wdzięczna, a jej śladem podążają inne regiony.

Katarzyna Lewkowicz-Siejka

PS.
Organizacja Environmental Working Group przebadała 50 najpopularniejszych warzyw i owoców pod względem zawartości pestycydów. Oto tzw. brudna piętnastka w kolejności od najbardziej zanieczyszczonych – dane z kwietnia 2014 (pełna lista dostępna na: www.ewg.org):

1. Jabłka
2. Truskawki
3. Winogrona
4. Seler naciowy
5. Brzoskwinie
6. Szpinak
7. Słodka papryka
8. Nektarynki
9. Ogórek
10. Pomidor cherry
11. Zielony groszek
12. Ziemniaki
13. Ostra papryka
14. Borówki amerykańskie
15. Sałata

Badania wykonane w 2008 roku w Unii Europejskiej wykazały nienotowane wcześniej rekordy zawartości pestycydów w badanej żywności. Pięć najczęściej spotykanych pestycydów zaklasyfikowano jako kancerogenne, mutagenne lub o działaniu destrukcyjnym dla równowagi hormonalnej. Do najbardziej skażonych w Unii Europejskiej należały: brzoskwinie, truskawki, sałata i jabłka (dane z 2007) oraz winogrona, banany i słodka papryka (dane z 2008).

Komentarze

  1. Niestety wiele z tych dobrych owoców jest właśnie niezdrowa przez zbyt cienką skórkę .

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne, ale prawdziwe te informacje. Najgorsze, że warzywa i owoce wylistowane powyżej to jedne z najpopularniejszych na naszych stołach. Biorąc pod uwagę to, jakie ilości produktów spożywamy, to na przestrzeni lat spora ilość zanieczyszczeń jest przyswajana przez nasz organizm. Nie ma się co dziwić, że dzieci mimo postępu medycyny rodzą się coraz słabsze i są bardziej narażone na różnego rodzaju alergie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Produkty te są popularne, kupujemy je w marketach i sklepach. A sklepy ze zdrową żywnością? Przecież tam są dużo droższe! A jak ktoś ledwo wiąże koniec z końcem nie może sobie na to pozwolić...
    Czy znacie sklep/firmę/rolnika :D gdzie można nabyć świeże owoce i warzywa, które są ekologiczne, zdrowe i stosunkowo TANIE ??

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.dobrze.waw.pl/ zapytajcie tu jak zaopatrywać się w niepryskaną żywność i jak założyć u siebie podobną organizację. pozdrawiam,
    wojciech, partiazieloni.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Te co mają cienką skórkę czyli na przykład jabłka warto dokładnie myć i wiedzieć skąd one są.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Czy Jan Chrzciciel był wegetarianinem?

Zgodnie z twierdzeniem zawartym w Mt 3,4 oraz Mk 1,6 dieta Jana Chrzciciela składała się z „szarańczy i miodu leśnego” [gr. akrides , l.mn. słowa akris ]. Nie wiadomo, czy ewangeliści mieli na myśli, że Jan nie jadał niczego innego poza szarańczą i miodem leśnym, czy też, że stanowiły one główne składniki jego pożywienia. Możliwe jest również, że „szarańcza i miód leśny” uważane były za składniki wyróżniające dietę proroka, podobnie jak „odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany” sprawiały, że był uważany za następcę starożytnych proroków. Jan mógł też ograniczać się do spożywania „szarańczy i miodu leśnego” tylko wtedy, gdy inne produkty spożywcze nie były łatwo dostępne. „Szarańcza i miód leśny” mogły w końcu stanowić jedynie przykłady różnorodnych produktów spożywczych dostępnych w naturze, a nazwy te należy traktować jako stosowany w krajach Orientu obrazowy sposób na podkreślenie jego samotniczego, pełnego wstrzemięźliwości życia, które wiódł z dala od ludzi. Z uwagi na fak...

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

Człowiek i zdrowie

Posłuchajcie bajki... Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością, z jaką ludzie traktują swoje ciała. W utworze przedstawione zostają dwie postacie – człowiek, który oczywiście oznacza wszystkich ludzi i zantropomorfizowane zdrowie. Bohaterowie idą razem jakąś nieokreśloną drogą – drogą tą jest oczywiście życie. Na początku człowieka rozpiera energia, chce biec i denerwuje się, że zdrowie nie ma ochoty podążać za nim. Nie spiesz się, bo ustaniesz – ostrzega zdrowie, ale człowiek nie ma ochoty go słuchać. Wreszcie człowiek się męczy i zwalnia – przez pewien czas idą ze zdrowiem obok siebie. Po pewnym czasie to zdrowie zaczyna wysuwać się na prowadzenie, jego towarzysz zaś nie może nadążyć. Iść nie mogę, prowadź mnie – prosi zdrowie, to zaś odpowiada, że trzeba było słuchać jego wcześniejszych ostrzeżeń i znika, zostawiając człowieka samego. W ten sposób przedstawione zostają trzy etapy życia. Najpierw, w młodości, człowiek nie dba o swoje ...

O rybach dobrych i złych

Nie, to nie będzie bajka o posłusznych i niegrzecznych rybkach, choć z pewnością nie jeden z nas chciałby oderwać się od codziennej rzeczywistości, powspominać okres dzieciństwa i poczuć, przynajmniej na chwilę, błogą beztroskę. Czy ktoś dziś słyszał o rybach dobrych i złych? Prędzej możemy się dowiedzieć o rybach świeżych lub zepsutych; o tym, że cuchnące odświeżają, zmieniają datę przydatności do spożycia i sprzedają prawie jako wczoraj złowione. Ale o dobrych i złych ktoś słyszał? Rzadko, a szkoda, bo dobre mogą przynieść z sobą dobro, a złe...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...