Przejdź do głównej zawartości

Strategia robienia zakupów spożywczych

Ci, którzy zmieniają styl życia na zdrowszy, pytają mnie, jak to zrobić, aby wchodząc do sklepu po warzywa nie przynieść w reklamówce słodyczy. Inni pytają, jak robić zakupy, aby nie okazało się, że brakuje jednego ważnego składnika, na przykład do sosu z orzechów. Dziś postaram się pokrótce o tym napisać.

Najważniejsze to mieć przygotowany plan posiłków. Aby to zrobić, trzeba niestety poświęcić trochę czasu - najlepiej zaplanować swoje posiłki na cały tydzień. To będzie zachęcać do wypróbowania kilku nowych receptur i pomoże zaoszczędzić pieniądze poprzez nie kupowanie produktów, z których nie będziesz korzystać. I wtedy nic się nie zmarnuje.

Zaplanuj tygodniowy jadłospis, a potem zrób dokładną listę składników, które musisz kupić, by je wykonać. Miej też listę zakupów na lodówce, dzięki czemu można zapisać produkty długoterminowe, które się skończyły, które wykorzystano - wtedy nic nie zabraknie w ciągu tygodnia.

Odwiedzaj sklep (targ) raz lub dwa razy w tygodniu. Produkty suche i długoterminowe można kupić na zapas, systematycznie uzupełniać je, ale produkty świeże (warzywa, owoce) muszą być kupowane na bieżąco.

Przed wyjazdem na zakupy koniecznie zjedz odżywczy posiłek. Kiedy jesteś głodny, jest większe niebezpieczeństwo, że będziesz kuszony przez reklamy i kolorową żywność na półkach oraz dochodzące cię aromatyczne zapachy. Wówczas możesz dokonać impulsywnie niezdrowych zakupów.

W sklepie twoje nogi będą chciały wejść w dawne szlaki komunikacyjne. Musisz nad tym teraz zapanować. Nowy sposób odżywiania się to nowe szlaki. Jeśli przestałeś jeść mięso - nie idź więc w stronę działu mięsnego. Jeśli rzuciłeś wyzwanie słodyczom - omiń alejkę ze słodkościami. Kieruj swoje kroki w miejsce gdzie znajdziesz konkretne produkty. Patrz na listę zakupów i koncentruj się na tym, co tam jest napisane. Nie rozglądaj się niepotrzebnie. Miej głowę często schyloną w dół - szukaj tylko produktów z listy zakupów. Biorąc dany produkt do ręki, czytaj uważnie etykiety. Dobrze jest też sprawdzić datę ważności, bo z tym różnie bywa. Gdy zrealizujesz listę, idź prosto to kasy.

Kolejne zakupy pójdą na pewno sprawniej, jednak jeszcze przez pewien czas musisz mieć się zawsze na baczności i przestrzegać powyższych reguł. Mam nadzieję, że te kilka rad okaże się dla was pomocne.

Agata Radosh
www.siegnijpozdrowie.org

Komentarze

  1. Moim zdaniem nasze rozkojarzenie sklepowe to wynik masy produktów, reklam, a także pokus. To uderza w nasza podświadomość z siłą rozpędzonej lokomotywy. Nie da się przecież przejść obojętnie obok czego "smacznego". A dietetyczny detoks może lepiej wprowadzać stopniowo? :) Pozdrawiam! Muchołapka

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytaj także: http://blog.siegnijpozdrowie.org/2013/08/zmiana-nawykow-zywieniowych.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego zawsze robię zakupy on line we frisco , na spokojnie przed komputerem (czasami przez komórkę) wybieram sobie produkty i porównuje ceny. W stacjonarnym sklepie zawsze kupowałam więcej niż mi było potrzebne

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Czy Jan Chrzciciel był wegetarianinem?

Zgodnie z twierdzeniem zawartym w Mt 3,4 oraz Mk 1,6 dieta Jana Chrzciciela składała się z „szarańczy i miodu leśnego” [gr. akrides , l.mn. słowa akris ]. Nie wiadomo, czy ewangeliści mieli na myśli, że Jan nie jadał niczego innego poza szarańczą i miodem leśnym, czy też, że stanowiły one główne składniki jego pożywienia. Możliwe jest również, że „szarańcza i miód leśny” uważane były za składniki wyróżniające dietę proroka, podobnie jak „odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany” sprawiały, że był uważany za następcę starożytnych proroków. Jan mógł też ograniczać się do spożywania „szarańczy i miodu leśnego” tylko wtedy, gdy inne produkty spożywcze nie były łatwo dostępne. „Szarańcza i miód leśny” mogły w końcu stanowić jedynie przykłady różnorodnych produktów spożywczych dostępnych w naturze, a nazwy te należy traktować jako stosowany w krajach Orientu obrazowy sposób na podkreślenie jego samotniczego, pełnego wstrzemięźliwości życia, które wiódł z dala od ludzi. Z uwagi na fak...

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

Człowiek i zdrowie

Posłuchajcie bajki... Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością, z jaką ludzie traktują swoje ciała. W utworze przedstawione zostają dwie postacie – człowiek, który oczywiście oznacza wszystkich ludzi i zantropomorfizowane zdrowie. Bohaterowie idą razem jakąś nieokreśloną drogą – drogą tą jest oczywiście życie. Na początku człowieka rozpiera energia, chce biec i denerwuje się, że zdrowie nie ma ochoty podążać za nim. Nie spiesz się, bo ustaniesz – ostrzega zdrowie, ale człowiek nie ma ochoty go słuchać. Wreszcie człowiek się męczy i zwalnia – przez pewien czas idą ze zdrowiem obok siebie. Po pewnym czasie to zdrowie zaczyna wysuwać się na prowadzenie, jego towarzysz zaś nie może nadążyć. Iść nie mogę, prowadź mnie – prosi zdrowie, to zaś odpowiada, że trzeba było słuchać jego wcześniejszych ostrzeżeń i znika, zostawiając człowieka samego. W ten sposób przedstawione zostają trzy etapy życia. Najpierw, w młodości, człowiek nie dba o swoje ...

O rybach dobrych i złych

Nie, to nie będzie bajka o posłusznych i niegrzecznych rybkach, choć z pewnością nie jeden z nas chciałby oderwać się od codziennej rzeczywistości, powspominać okres dzieciństwa i poczuć, przynajmniej na chwilę, błogą beztroskę. Czy ktoś dziś słyszał o rybach dobrych i złych? Prędzej możemy się dowiedzieć o rybach świeżych lub zepsutych; o tym, że cuchnące odświeżają, zmieniają datę przydatności do spożycia i sprzedają prawie jako wczoraj złowione. Ale o dobrych i złych ktoś słyszał? Rzadko, a szkoda, bo dobre mogą przynieść z sobą dobro, a złe...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...