Przejdź do głównej zawartości

Polemika z wielką wojną mleczną

Przedwczoraj, 10 września 2012, na portalu Newsweek.pl pojawił się artykuł Katarzyny Burdy pt.: „Wielka wojna mleczna” http://wiedza.newsweek.pl/wielka-wojna-mleczna,95833,1,1.html, z którego wynika, jakoby kwestia kontrowersji związanej ze spożywaniem mleka to spór między nielicznymi nawiedzonymi weganami, kontra światem nauki. Pani Burda powołuje się na wypowiedzi kilku polskich i zagranicznych naukowców, którzy wydają się być zgodni co do tego, że mleko jest cudownym eliksirem, którego picie powiązane jest z lepszym zdrowiem społeczeństwa.

Istotnie, z kilkoma faktami wspomnianymi w artykule należy się zgodzić. Mleko uważane jest za produkt dość bogaty w związki odżywcze, w tym na przykład wapń czy potas. Rzeczywiście zawiera sporo białka. Jednak to, że mleko zawiera duże ilości tych składników odżywczych nie koniecznie oznacza, że jest ono korzystne w budowie kości i profilaktyce osteoporozy. Mój wniosek potwierdzają cytaty pochodzące miedzy innymi ze stanowiska Światowej Organizacji Zdrowia, które zamieszczam poniżej: „Paradoks wymagający wyjaśnienia polega na tym, że złamania kości bioder występują częściej w krajach rozwiniętych i o większym spożyciu wapnia, niż w krajach z mniejszym spożyciem wapnia.(…). Dopiero niedawno wykazano, że ryzyko złamań wśród Amerykanek ma związek ze spożyciem białka”


„Negatywny wpływ białka w diecie, szczególnie białka zwierzęcego, na wydalanie wapnia z moczem, znany był już od lat 1960. Pewne badanie odkryło, że na każdy gram białka w diecie wydalane zostało 0,85 mg wapnia. Na podstawie metaanalizy 16 badań (z udziałem 154 dorosłych ludzi) dotyczących spożycia białka do 200 g odkryto, że 1,2 mg wapnia było wydalane na każdy gram spożytego białka. Niewielkie, ale bardziej ukierunkowane badanie pokazało wzrost poziomu wapnia w moczu o 40 mg, w przypadku gdy dzienne spożycie białka wzrosło z 40 do 80 gramów. (…) To oznacza, że zmniejszenie spożycia białka zwierzęcego o 40 gramów (z 60 g do 20 g) mogłoby obniżyć ilość wymaganego wapnia z 840 do 600 mg”. Przytoczone badania poparte są wynikami badań prospektywnych, bowiem większość z nich nie wykazała, że większe ilości spożywanego wapnia chronią społeczeństwo przed osteoporozą. Podobnie, badania nie wykazały, że wyższe spożycie wapnia z mleka w dzieciństwie wpływa na niższe ryzyko złamań w okresie dorosłym.

Uczeni wspomniani w artykule oparli się na kilku założeniach, które mogą, ale nie muszą być prawdziwe. Dla przykładu, czy to, że osoby pijące mleko rosną szybciej, czy też są wyżsi musi być rzeczą pozytywną? Z badań wiemy, że po kilku tygodniach życia noworodki karmione formuła rosną szybciej niż te karmione mlekiem matki. Nie mniej jednak, każdy pracownik służby zdrowia wie, że to mleko matki, a nie formuła, jest idealnym pokarmem noworodka. Te same osoby wybiorczo powołują się na badania, które wykazały korzystne skutki picia mleka. W mojej książce pt.: „Zdrowe odżywianie bez tajemnic” przytoczyłem wyniki metaanaliz opartych na wielu badaniach, które nie wykazują podobnych korzyści (metaanaliza jest swego rodzaju podsumowaniem wyników badań na określony temat).

Istnieje przynajmniej kilkanaście manuskryptów, które wykazały, że osoby z większym spożyciem mleka mają wyższe ryzyko raka jajników czy prostaty. Zatem napisanie, że jest to wniosek oparty na bazie jednego badania, w którym osoby spożywały niesamowicie wysoką ilość mleka jest nieuczciwe. Podobnie z kwestią wpływu mleka na ciężar ciała. Istnieje przynajmniej tyle samo manuskryptów, które wykazują, że taka zależność nie istnieje, co do tych, które pokazały, że ona istnieje.

Kontrowersja związana z mlekiem nie jest czymś wymyślonym przez wegan. Jest to kwestia, o której można przeczytać w poważnych publikacjach naukowych, czy posłuchać podczas debat na konferencjach naukowych. Dlatego dobrze byłoby, aby osoby, na które powyższy artykuł się powołuje, zapoznały się z całą literaturą problemu, a nie bazowały na starych założeniach, na bazie wybranych doświadczeń.

dr Roman Pawlak

Dr Roman Pawlak jest profesorem odżywiania i dietetyki na East Carolina University w Greenville w USA.

Komentarze

Popularne posty

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r

Jedzmy podagrycznik!

Podagrycznik pospolity 🌿🌿 należy do rodziny selerowatych. W średniowiecznej Polsce sprzedawano jako warzywo na targowiskach. Dziś niektórzy chcieliby wykorzystać go np. do sałatki, ale nie mają pewności, czy zerwą właściwą roślinę, bowiem podagrycznik można pomylić z innymi chwastami. O ile podagrycznik jest chwastem jadalnym, podobnie wyglądają pewne chwasty niejadalne. Myślę, że nabrałam już wprawy w temacie i chcę przekazać podstawowych osiem wskazówek, które upewnią was, że zerwaliście na pewno podagrycznik. Roślina na rozgałęzione kłącze. Listki są pikowane. Podagrycznik posiada trzy grupy liści na łodyżce. Grupa górna ma trzy listki, dwie grupy dolne mają po dwa listki (zwłaszcza młode rośliny), ale mogą mieć także po trzy. Listki nie są ze sobą połączone. Łodyżka nie ma włosków, jest naga. Łodyżka na całej długości ma charakterystyczne wyżłobienie (rowek). Przekrój łodyżki jest trójkątny. Przecięta łodyżka ma charakterystyczny zapach. W zielu podagrycznika w

Randkowanie — jak rozpoznać osobę dojrzałą

Jednym z piękniejszych, a zarazem niebezpiecznych okresów w życiu młodych ludzi jest czas randkowania i decydowania, z kim chce się spędzić całe życie. Uczestniczące w randce osoby dążą do ustalenia, czy istnieją możliwości do powstania oczekiwanej zażyłości. Randkowanie jest doskonałą okazją na zadbanie o wszystkie ważne sfery udanego małżeństwa, a w szczególności o to, czy (potencjalny) partner jest odpowiedni pod względem: atrakcyjności; oczekiwań co do kierunku rozwoju znajomości; charakteru; zainteresowań i możliwości wspólnego spędzania czasu; sposobu bycia i kultury osobistej; statusu społecznego i materialnego; pochodzenia społecznego; wykształcenia i poziomu intelektualnego; podejścia do spraw seksu; zwyczajów i stylu życia; światopoglądu i przekonań religijnych; zapatrywań na sprawy związane z założeniem rodziny, posiadaniem dzieci i ich wychowaniem. W czasie wykładu prelegent podzieli się własnym doświadczeniem i zwróci uwagę na sprawy najważniejsze w randkowaniu.  Spotkanie

Mięso królicze — jeść, czy nie jeść

W czasie robienia dzisiejszych zakupów, nawiązała się między mną, a sprzedającym ciekawa rozmowa. Problem dotyczył jedzenia mięsa z królika. Powiedziałam, że nie uważam biblijnego podziału zwierząt na "czyste" i "nieczyste" jedynie za przepis ceremonialny, i że zasady diety biblijnej, będące wyrazem troski o zdrowie człowieka, nadal obowiązują. W związku z tym, mięso królicze nie powinno być spożywane przez ludzi. Mój rozmówca słysząc to, odrzekł zaskoczony: "Ale przecież to takie zdrowie mięso!". Nie dowierzał. Chciał poznać powody, dla których Pismo Święte zabrania jedzenia mięsa z królika. Zaczynając więc od anatomii i fizjologii, przedstawiłam fakty dotyczące tej kwestii. Rynek spożywczy promuje mięso królicze, reklamując, że należy do mięs delikatnych i dietetycznych, więc może konkurować z drobiem i rybami. Pismo Święte jednak nie bez powodu zalicza królika do zwierząt, które Bóg uznał za tzw. nieczyste (nie nadające się do spożycia). Rozwój bada