Wywiad z Tomkiem Lubelskim, absolwentem studiów związanych z żywieniem i jakością towarów żywieniowych pracującym obecnie jako przedstawiciel farmaceutyczny, który po zarażeniu bakterią odzwierzęcą zdecydował się przejść na dietę wegetariańską.
AR: Tomku! Poznaliśmy się w sieci. W poszukiwaniu jakich informacji trafiłeś na stronę www.siegnijpozdrowie.org?
TL: Na stronę www.siegnijpozdrowie.org trafiłem przypadkiem, szukając treści typowo prozdrowotnych, które miały przybliżać mi wiedzę dotyczącą zdrowego odżywiania. Szukałem również informacji związanych ze zdrowym stylem życia, który nawiązuje do diety wegetariańskiej.
Co skłoniło Cię do zainteresowania się wegetarianizmem?
Głównym powodem przejścia na dietę wegetariańską był aspekt zdrowotny. Kilka lat temu, jako typowy mięsożerca, lubowałem się we wszelkiego rodzaju kebabach, gyrosach, pizzach itp. Po pewnym czasie tej niezdrowej diety zacząłem czuć się po prostu źle. Pojawiły się częste bóle stawowe i nie tylko. Okazało się, że jedząc mięso, złapałem bakterię odzwierzęcą, która zaczęła wyjątkowo utrudniać mi życie. Szukając rozwiązania mojego problemu, idąc jak po nitce do kłębka, zacząłem odkrywać coraz więcej informacji na temat leczniczych i profilaktycznych zalet diety wegetariańskiej. Jakieś półtora roku temu zrezygnowałem ze spożywania mięsa.
Czy Twoje studia miały wpływ na tę decyzję?
Oczywiście! Kierunek, na którym miałem przyjemność studiować to „towaroznawstwo – zarządzanie jakością towarów konsumpcyjnych” na Uniwersytecie Przyrodniczym. Okazuje się, że wiedza zdobyta podczas studiów ukazała mi jak niezdrowe i często bardzo zafałszowane może być pożywienie pochodzenia zwierzęcego. Osoby nie zagłębiające się w temat, nie mają pojęcia jak faktycznie wygląda ubój zwierzęcia w zakładzie, co może zawierać w swoim składzie kiełbasa czy szynka (np. szynka nastrzykiwana jest potężną ilością chemii, a przetwory mięsne to składników odżywczych praktycznie nie zawierają).
Jak Twoja rodzina przyjęła informacje o zmianie diety?
Z rodziną nie było problemów, jednak wśród znajomych spotkałem się na początku mojej wegetariańskiej drogi z niezrozumieniem, częstym sarkazmem i drwinami. Ciężko jest uzyskać aprobatę dla diety wegetariańskiej w społeczeństwie, które prawie codziennie spożywa pokarm mięsny. Bardzo trudno jest zmienić przyzwyczajenia, dlatego ludzie niechętnie podchodzą do nowego stylu odżywiania, podświadomie szybko analizując, że wiąże się to ze zmianą nawyków, zabraniem czegoś co lubią, a człowiek z natury nie lubi tego. Żyjemy tak jak nas nauczyli rodzice, tak jak się przyzwyczailiśmy, i nie wiemy że nowe odkrycia mogą poprawić nasze codzienne samopoczucie i zdrowie. Wystarczy zapoznać się chociażby z książką: „Nowoczesne zasady odżywiania” Campbell`a, gdzie dokładne badania ukazują zagrożenia płynące z diety, która powszechnie uważana jest za tradycyjną. Zmiana nawyków może być na początku trudna, ale jest możliwa.
Zrozumiałam z naszej wcześniejszej rozmowy, że jesteś obecnie weganinem!
Może nie do końca weganinem, chociaż zjadane przeze mnie pokarmy w większości są natury roślinnej. Sporadycznie zdarza mi się zjeść jajecznicę lub smacznie przyrządzoną rybę, jednak takie „wyskoki” rezerwuję sobie raczej na służbowy wyjazd, imprezę rodzinną itp. Wiadomo, że w trasie lub u znajomych nie zawsze istnieje możliwość zjedzenia typowo roślinnego dania, dlatego uważam, że czasami można sobie pofolgować, jednak idea weganizmu jest naprawdę piękna i odkrywając tę drogę zaczynamy rozumieć, czym tak naprawdę jest pożywienie i do czego ono służy. Osobiście uważam, że pokarm dla człowieka jest jak paliwo dla samochodu. Aby pojazd sprawnie funkcjonował potrzebuje najlepszej jakości paliwa. Tak samo jest z organizmem, który sprawnie funkcjonując potrzebuje dowozu odpowiednich składników zawartych w żywej żywności, którą uzyskamy, tak jak podane jest w naszej instrukcji – Biblii, w Księdze Rodzaju: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem”. Jasno zostało powiedziane co jest dla nas dobre, więc korzystajmy z tego co daje nam ziemia.
Czy jakieś inne motywy, oprócz zdrowotnych, zadecydowały o Twoim wyborze?
Kiedyś myślałem, że z innych pobudek niż zdrowotne to raczej nie zmienię sposobu odżywiania. Jednak to, co przyszło później, wywróciło to moje podejście do góry nogami. Studiując, zaczynałem odkrywać prawdę o uboju i warunkach panujących w rzeźniach, jednak były to informacje naprawdę subtelne i delikatne. W późniejszym czasie, kiedy sam zacząłem poszukiwać informacji o drodze mięsa z rzeźni na talerz, okazało się, że prawda jest okrutna, a zwierzęta są traktowane bestialsko i brutalnie. Moim zdaniem, dawka stresu wydzielająca się podczas uboju jest na tyle wysoka, że zmienia mięso w toksyczny produkt, którego nikt z nas nie powinien wkładać do ust. Dziś są już badania, które potwierdzają, że osoby jedzące mięso są bardziej nerwowe i zestresowane, niż osoby niespożywające mięsa. Nie ma się co dziwić, bo poza dostawą dawki stresogennej w zjadanym kotlecie, mamy masę chemii, hormonów i antybiotyków, które na pewno nie poprawiają naszej odporności, a co za tym idzie - zdrowia.
Co powiedziałbyś osobom wahającym się, czy zrezygnować z produktów mięsnych w diecie?
To bardzo trudne kiedy trzeba powiedzieć cokolwiek. Mój przykład dowodzi niebezpieczeństw jakie niesie ze sobą spożywanie mięsa i jego produktów. Jedząc mięso nie myśli się o tym, a objawy kliniczne zoonoz mogą być mylnie interpretowane przez lekarzy. W moim przypadku szukano przyczyn dolegliwości przez cztery lata, zanim okazało się, że jest nią właśnie drobnoustrój o nazwie Yersinia. Poza tym, będąc na diecie tradycyjnej za nic w świecie nie uwierzyłbym, że zmieniając swoje nawyki żywieniowe, możemy zmienić siebie. No cóż, prawda okazała się taka, że od kiedy wyeliminowałem z diety mięso mam więcej energii, moja skóra wygląda dużo lepiej, znacznie się uspokoiłem i zacząłem patrzeć z wielkim optymizmem na moją codzienność. Niestety, pomimo antybiotykoterapii, nie udało się jeszcze pozbyć owej opornej na leczenie bakterii...
A jak u Ciebie z aktywnością fizyczną? Zdrowa dieta to nie wszytko :-)
Aktywność fizyczną przejawiam głównie na siłowni, jednak czasami dokuczają mi jeszcze bóle stawów, dlatego zainwestowałem w rower stacjonarny, i kiedy nie czuję się zbyt dobrze, aby odbyć pełny trening, włączam film, najlepiej edukacyjny ze strony www.siegnijpozdrowie.org ;-) i jadę po zdrowie.
Wiem, że stosowałeś terapię nadtlenkiem wodoru, głodówki lecznicze, oczyszczanie wątroby, itp. Czy chciałabyś się tym doświadczeniem podzielić?
Stosowałem kilka kuracji naturalnych, ponieważ wierzę, że oczyszczanie organizmu uruchomia siły obronne. Nadtlenek wodoru używałem jakiś czas, jednak zniechęciłem się, ponieważ podczas rozmowy z osobami, które stosowały H2O2 okazywało się, że nie zawsze dawał on takie spektakularne efekty jak niektórzy sugerują, co jednak nie zmienia faktu, że pomaga wielu ludziom i na pewno warto przemyśleć taką kurację. Udało mi się odbyć głodówki na wodzie, 14. i 30. dniową w rocznych odstępach. Okazało się jednak, że organizm potrzebuje dowozu minerałów i witamin, aby sprawnie podnieść odporność, dlatego w moim przypadku głodówki nie wyeliminowały całkowicie bakterii, ale na pewno mocno oczyściły mój organizm, dzięki czemu łatwiej mi będzie obecnie zastosować terapię Dietą Alleluja, do której się przymierzam. Myślę, że dostarczając organizmowi najwyższej klasy składników, które dostępne są w warzywach, owocach, orzechach, pestkach itp., można wzmocnić odporność. Ja chcę być zdrowy i przekładam to na moją codzienność, którą warunkuję w sposób adekwatny do uzyskanej przez lata wiedzy.
Pytałaś również o oczyszczanie wątroby. Zrobiłem pięć oczyszczań wątroby metodą Huldy Clark, oczyszczanie „200 -ście cytryn” wg Tombaka, kilka razy oczyszczanie nerek okładem imbirowym, i oczyszczanie stawów liściem laurowym. Takie działania zbliżają mnie do zdrowia, jednak myślę, że każdy znajdzie swoją własną, być może dużo prostszą drogę, jednak podstawą jest, jak uważam, zmiana nawyków żywieniowych. Gdybym wcześniej to zrozumiał, to nie miałbym dzisiaj problemu z bakterią odzwierzęcą.
To na koniec przekaż nam Twoje życiowe motto...
Od lat jest ono niezmiennie: „Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany”.
Tomku, bardzo dziękuję Ci za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do pełni zdrowia!
Rozmawiała Agata Radosh
07/2012
AR: Tomku! Poznaliśmy się w sieci. W poszukiwaniu jakich informacji trafiłeś na stronę www.siegnijpozdrowie.org?
TL: Na stronę www.siegnijpozdrowie.org trafiłem przypadkiem, szukając treści typowo prozdrowotnych, które miały przybliżać mi wiedzę dotyczącą zdrowego odżywiania. Szukałem również informacji związanych ze zdrowym stylem życia, który nawiązuje do diety wegetariańskiej.
Co skłoniło Cię do zainteresowania się wegetarianizmem?
Głównym powodem przejścia na dietę wegetariańską był aspekt zdrowotny. Kilka lat temu, jako typowy mięsożerca, lubowałem się we wszelkiego rodzaju kebabach, gyrosach, pizzach itp. Po pewnym czasie tej niezdrowej diety zacząłem czuć się po prostu źle. Pojawiły się częste bóle stawowe i nie tylko. Okazało się, że jedząc mięso, złapałem bakterię odzwierzęcą, która zaczęła wyjątkowo utrudniać mi życie. Szukając rozwiązania mojego problemu, idąc jak po nitce do kłębka, zacząłem odkrywać coraz więcej informacji na temat leczniczych i profilaktycznych zalet diety wegetariańskiej. Jakieś półtora roku temu zrezygnowałem ze spożywania mięsa.
Czy Twoje studia miały wpływ na tę decyzję?
Oczywiście! Kierunek, na którym miałem przyjemność studiować to „towaroznawstwo – zarządzanie jakością towarów konsumpcyjnych” na Uniwersytecie Przyrodniczym. Okazuje się, że wiedza zdobyta podczas studiów ukazała mi jak niezdrowe i często bardzo zafałszowane może być pożywienie pochodzenia zwierzęcego. Osoby nie zagłębiające się w temat, nie mają pojęcia jak faktycznie wygląda ubój zwierzęcia w zakładzie, co może zawierać w swoim składzie kiełbasa czy szynka (np. szynka nastrzykiwana jest potężną ilością chemii, a przetwory mięsne to składników odżywczych praktycznie nie zawierają).
Jak Twoja rodzina przyjęła informacje o zmianie diety?
Z rodziną nie było problemów, jednak wśród znajomych spotkałem się na początku mojej wegetariańskiej drogi z niezrozumieniem, częstym sarkazmem i drwinami. Ciężko jest uzyskać aprobatę dla diety wegetariańskiej w społeczeństwie, które prawie codziennie spożywa pokarm mięsny. Bardzo trudno jest zmienić przyzwyczajenia, dlatego ludzie niechętnie podchodzą do nowego stylu odżywiania, podświadomie szybko analizując, że wiąże się to ze zmianą nawyków, zabraniem czegoś co lubią, a człowiek z natury nie lubi tego. Żyjemy tak jak nas nauczyli rodzice, tak jak się przyzwyczailiśmy, i nie wiemy że nowe odkrycia mogą poprawić nasze codzienne samopoczucie i zdrowie. Wystarczy zapoznać się chociażby z książką: „Nowoczesne zasady odżywiania” Campbell`a, gdzie dokładne badania ukazują zagrożenia płynące z diety, która powszechnie uważana jest za tradycyjną. Zmiana nawyków może być na początku trudna, ale jest możliwa.
Zrozumiałam z naszej wcześniejszej rozmowy, że jesteś obecnie weganinem!
Może nie do końca weganinem, chociaż zjadane przeze mnie pokarmy w większości są natury roślinnej. Sporadycznie zdarza mi się zjeść jajecznicę lub smacznie przyrządzoną rybę, jednak takie „wyskoki” rezerwuję sobie raczej na służbowy wyjazd, imprezę rodzinną itp. Wiadomo, że w trasie lub u znajomych nie zawsze istnieje możliwość zjedzenia typowo roślinnego dania, dlatego uważam, że czasami można sobie pofolgować, jednak idea weganizmu jest naprawdę piękna i odkrywając tę drogę zaczynamy rozumieć, czym tak naprawdę jest pożywienie i do czego ono służy. Osobiście uważam, że pokarm dla człowieka jest jak paliwo dla samochodu. Aby pojazd sprawnie funkcjonował potrzebuje najlepszej jakości paliwa. Tak samo jest z organizmem, który sprawnie funkcjonując potrzebuje dowozu odpowiednich składników zawartych w żywej żywności, którą uzyskamy, tak jak podane jest w naszej instrukcji – Biblii, w Księdze Rodzaju: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem”. Jasno zostało powiedziane co jest dla nas dobre, więc korzystajmy z tego co daje nam ziemia.
Czy jakieś inne motywy, oprócz zdrowotnych, zadecydowały o Twoim wyborze?
Kiedyś myślałem, że z innych pobudek niż zdrowotne to raczej nie zmienię sposobu odżywiania. Jednak to, co przyszło później, wywróciło to moje podejście do góry nogami. Studiując, zaczynałem odkrywać prawdę o uboju i warunkach panujących w rzeźniach, jednak były to informacje naprawdę subtelne i delikatne. W późniejszym czasie, kiedy sam zacząłem poszukiwać informacji o drodze mięsa z rzeźni na talerz, okazało się, że prawda jest okrutna, a zwierzęta są traktowane bestialsko i brutalnie. Moim zdaniem, dawka stresu wydzielająca się podczas uboju jest na tyle wysoka, że zmienia mięso w toksyczny produkt, którego nikt z nas nie powinien wkładać do ust. Dziś są już badania, które potwierdzają, że osoby jedzące mięso są bardziej nerwowe i zestresowane, niż osoby niespożywające mięsa. Nie ma się co dziwić, bo poza dostawą dawki stresogennej w zjadanym kotlecie, mamy masę chemii, hormonów i antybiotyków, które na pewno nie poprawiają naszej odporności, a co za tym idzie - zdrowia.
Co powiedziałbyś osobom wahającym się, czy zrezygnować z produktów mięsnych w diecie?
To bardzo trudne kiedy trzeba powiedzieć cokolwiek. Mój przykład dowodzi niebezpieczeństw jakie niesie ze sobą spożywanie mięsa i jego produktów. Jedząc mięso nie myśli się o tym, a objawy kliniczne zoonoz mogą być mylnie interpretowane przez lekarzy. W moim przypadku szukano przyczyn dolegliwości przez cztery lata, zanim okazało się, że jest nią właśnie drobnoustrój o nazwie Yersinia. Poza tym, będąc na diecie tradycyjnej za nic w świecie nie uwierzyłbym, że zmieniając swoje nawyki żywieniowe, możemy zmienić siebie. No cóż, prawda okazała się taka, że od kiedy wyeliminowałem z diety mięso mam więcej energii, moja skóra wygląda dużo lepiej, znacznie się uspokoiłem i zacząłem patrzeć z wielkim optymizmem na moją codzienność. Niestety, pomimo antybiotykoterapii, nie udało się jeszcze pozbyć owej opornej na leczenie bakterii...
A jak u Ciebie z aktywnością fizyczną? Zdrowa dieta to nie wszytko :-)
Aktywność fizyczną przejawiam głównie na siłowni, jednak czasami dokuczają mi jeszcze bóle stawów, dlatego zainwestowałem w rower stacjonarny, i kiedy nie czuję się zbyt dobrze, aby odbyć pełny trening, włączam film, najlepiej edukacyjny ze strony www.siegnijpozdrowie.org ;-) i jadę po zdrowie.
Wiem, że stosowałeś terapię nadtlenkiem wodoru, głodówki lecznicze, oczyszczanie wątroby, itp. Czy chciałabyś się tym doświadczeniem podzielić?
Stosowałem kilka kuracji naturalnych, ponieważ wierzę, że oczyszczanie organizmu uruchomia siły obronne. Nadtlenek wodoru używałem jakiś czas, jednak zniechęciłem się, ponieważ podczas rozmowy z osobami, które stosowały H2O2 okazywało się, że nie zawsze dawał on takie spektakularne efekty jak niektórzy sugerują, co jednak nie zmienia faktu, że pomaga wielu ludziom i na pewno warto przemyśleć taką kurację. Udało mi się odbyć głodówki na wodzie, 14. i 30. dniową w rocznych odstępach. Okazało się jednak, że organizm potrzebuje dowozu minerałów i witamin, aby sprawnie podnieść odporność, dlatego w moim przypadku głodówki nie wyeliminowały całkowicie bakterii, ale na pewno mocno oczyściły mój organizm, dzięki czemu łatwiej mi będzie obecnie zastosować terapię Dietą Alleluja, do której się przymierzam. Myślę, że dostarczając organizmowi najwyższej klasy składników, które dostępne są w warzywach, owocach, orzechach, pestkach itp., można wzmocnić odporność. Ja chcę być zdrowy i przekładam to na moją codzienność, którą warunkuję w sposób adekwatny do uzyskanej przez lata wiedzy.
Pytałaś również o oczyszczanie wątroby. Zrobiłem pięć oczyszczań wątroby metodą Huldy Clark, oczyszczanie „200 -ście cytryn” wg Tombaka, kilka razy oczyszczanie nerek okładem imbirowym, i oczyszczanie stawów liściem laurowym. Takie działania zbliżają mnie do zdrowia, jednak myślę, że każdy znajdzie swoją własną, być może dużo prostszą drogę, jednak podstawą jest, jak uważam, zmiana nawyków żywieniowych. Gdybym wcześniej to zrozumiał, to nie miałbym dzisiaj problemu z bakterią odzwierzęcą.
To na koniec przekaż nam Twoje życiowe motto...
Od lat jest ono niezmiennie: „Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany”.
Tomku, bardzo dziękuję Ci za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do pełni zdrowia!
Rozmawiała Agata Radosh
07/2012
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".