Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody
Bardzo dobry wykład,szkoda tyko,że jest lekceważony przez Polskie media,uważam,że homeopatia ,akupunktura ,bioenergoterapia są zdecydowanie powiązane z okultyzmem,poszukując zdrowia ,korzystałam z tych zabiegów w nadziei uzdrowienia,lecz niestety ,później było tylko gorzej i psychicznie i fizycznie,ponieważ jestem osoba wierzącą,zło mnie także dosięgło lecz Bóg mnie nie opuścił i wiem,że te praktyki są okultystyczne.
OdpowiedzUsuń