W naszej rodzinie nie może zabraknąć granoli. A to właśnie przytrafiło się w tym tygodniu. Skoro już do tego doszło, postanowiłam poczekać i poobserwować, co się stanie, gdy kolejnego dnia pojemnik na granolę będzie pusty.
Rano niektórzy stwierdzili, że jak nie ma granoli, to nie ma co jeść na śniadanie... Tego dnia zlitowałam się nad moimi granolojadami i zaczęłam przygotowywać granolę. Powstał przy tym tylko jeden problem – do połączenia płatków, nadania im chrupkości i połysku używa się miodu zmieszanego z oliwą, a ja zapomniałam, że ostatni słoik miodu niedawno wyjedliśmy. Wpadłam więc na genialny pomysł! Wymieszałam resztkę dżemu figowego z powidłami śliwkowymi, do tego wlałam oliwę, trochę wody i całość wymieszałam z płatkami, nasionami i solą.
Granola jest już gotowa. Smakuje rewelacyjnie! A po pracy została refleksja, która zrodziła się przy myciu słoika po dżemie figowym…
Słoik był naprawdę ładny. Miał nietypowy, kanciasty kształt. Pomyślałam, aby wykorzystać go np. na podprażone pestki słonecznika. Zamoczyłam zatem słoik w wodzie z zamiarem umycia i zerwania przyklejonej etykiety. Przez chwilę siłowałam się z mocnym klejem, do momentu, gdy przypomniałam sobie dobrą radę znajomej (którą zwykle przecież wykorzystuję ;-), mianowicie, że zaschłego blatu roboczego (czy płyty grzewczej) nie trzeba szorować z całej siły czyścikiem, bo wystarczy blat/płytę namoczyć, odczekać, a wszelkie resztki po chwili zejdą same.
Przestałam skrobać etykietę i pozwoliłam jej na odmoczenie się. Po kilku minutach czekania, etykieta i klej zeszły idealnie. Pomyślałam wówczas, że podobnie jest w życiu – nie lubimy czekać, wszystko chcielibyśmy na już i teraz, natychmiast, a czasem i na wczoraj.
Trzeba czekać… na miłość, dojrzałość, powrót do zdrowia, wypłatę, autobus, termin porodu itp. Czekanie uczy cierpliwości i chce powiedzieć, że wszystko ma swój czas. Czekanie pomaga zrozumieć, że pewne sprawy muszą odleżeć, a ważne rozmowy warto nieraz przenieść na inny moment.
Każdą matkę słoik uczy spokojnie czekać na to, czego od dzieci w żadnym przypadku nie możemy natychmiast otrzymać – na czas, kiedy dziecko przestanie nosić pieluchy, gdy pierwszy raz zawiąże swoje buciki, opanowuje umiejętność liczenia do 100… A potem, gdy upłynie wiele lat – na stabilność emocjonalną nastolatków i ich dojrzałość do stawiania czoła wyzwaniom życia. Rodzice nastolatka w obliczu trudnych do zaakceptowania zachowań własnego dziecka nie wiedzą często, co począć. Słoik uczy, że najlepiej odczekać, uzbroić się w cierpliwość i mimo dystansu nastolatka, dać mu to, czego w tym czasie potrzebuje najbardziej – wsparcie, troskę i miłość. W tych warunkach dzieci najlepiej dojrzewają.
Ukojeniem dla nich staje się wiara w to, że nawet najbardziej zbuntowane nastolatki wyrastają niejednokrotnie na cieszących się poważaniem i odnoszących sukcesy obywateli.
Rodzicu! Jeśli więc denerwuje cię to, że Twoje dziecko nie jest jeszcze tam, gdzie – jak ci się wydaje – być powinno – daj mu czas, niech dojrzeje! Przypomnij sobie słoik, który uczy czekania. Wymuszanie, przymuszanie, naginanie i naciskanie wynikają najczęściej z rodzicielskiej niecierpliwości i pragnienia, by efekty widzieć natychmiast. Ale to tak, jak jedzenie zielonego agrestu… Nawet piekąc chleb trzeba odczekać i dopiero w odpowiedniej chwili wstawić ciasto do pieca. Jak skrócenie czasu wyrastania ciasta chlebowego kończy się zakalcem, tak brak cierpliwości w naszym życiu i relacjach z najbliższymi pozostawia w sercu ślady bólu, gniewu i strachu.
Jako rodzice nie przyspieszajmy za wszelką cenę tego, czego nie da się przyspieszyć „bez uszczerbku”. Kosztować nas to będzie, jak szorowanie nienamoczonej etykiety, sporo energii, a pozostawić może rysy. Pozwólmy młodzieży „odmoczyć się”, by w swoim czasie została oczyszczona, ułożona, umoralniona, udoskonalona i uszlachetniona. Nie siłą słowa czy karania, ale siłą doświadczeń przez jakie los ją przeprowadzi. Nie traćmy nadziei i ufajmy, że młodzi skorzystają też czasem z rady mędrca i będą uczuć się nie na swoich, lecz na cudzych błędach.
Agata Radosh
siegnijpozdrowie.org
Rano niektórzy stwierdzili, że jak nie ma granoli, to nie ma co jeść na śniadanie... Tego dnia zlitowałam się nad moimi granolojadami i zaczęłam przygotowywać granolę. Powstał przy tym tylko jeden problem – do połączenia płatków, nadania im chrupkości i połysku używa się miodu zmieszanego z oliwą, a ja zapomniałam, że ostatni słoik miodu niedawno wyjedliśmy. Wpadłam więc na genialny pomysł! Wymieszałam resztkę dżemu figowego z powidłami śliwkowymi, do tego wlałam oliwę, trochę wody i całość wymieszałam z płatkami, nasionami i solą.
Granola jest już gotowa. Smakuje rewelacyjnie! A po pracy została refleksja, która zrodziła się przy myciu słoika po dżemie figowym…
Słoik był naprawdę ładny. Miał nietypowy, kanciasty kształt. Pomyślałam, aby wykorzystać go np. na podprażone pestki słonecznika. Zamoczyłam zatem słoik w wodzie z zamiarem umycia i zerwania przyklejonej etykiety. Przez chwilę siłowałam się z mocnym klejem, do momentu, gdy przypomniałam sobie dobrą radę znajomej (którą zwykle przecież wykorzystuję ;-), mianowicie, że zaschłego blatu roboczego (czy płyty grzewczej) nie trzeba szorować z całej siły czyścikiem, bo wystarczy blat/płytę namoczyć, odczekać, a wszelkie resztki po chwili zejdą same.
Przestałam skrobać etykietę i pozwoliłam jej na odmoczenie się. Po kilku minutach czekania, etykieta i klej zeszły idealnie. Pomyślałam wówczas, że podobnie jest w życiu – nie lubimy czekać, wszystko chcielibyśmy na już i teraz, natychmiast, a czasem i na wczoraj.
Trzeba czekać… na miłość, dojrzałość, powrót do zdrowia, wypłatę, autobus, termin porodu itp. Czekanie uczy cierpliwości i chce powiedzieć, że wszystko ma swój czas. Czekanie pomaga zrozumieć, że pewne sprawy muszą odleżeć, a ważne rozmowy warto nieraz przenieść na inny moment.
Każdą matkę słoik uczy spokojnie czekać na to, czego od dzieci w żadnym przypadku nie możemy natychmiast otrzymać – na czas, kiedy dziecko przestanie nosić pieluchy, gdy pierwszy raz zawiąże swoje buciki, opanowuje umiejętność liczenia do 100… A potem, gdy upłynie wiele lat – na stabilność emocjonalną nastolatków i ich dojrzałość do stawiania czoła wyzwaniom życia. Rodzice nastolatka w obliczu trudnych do zaakceptowania zachowań własnego dziecka nie wiedzą często, co począć. Słoik uczy, że najlepiej odczekać, uzbroić się w cierpliwość i mimo dystansu nastolatka, dać mu to, czego w tym czasie potrzebuje najbardziej – wsparcie, troskę i miłość. W tych warunkach dzieci najlepiej dojrzewają.
Ukojeniem dla nich staje się wiara w to, że nawet najbardziej zbuntowane nastolatki wyrastają niejednokrotnie na cieszących się poważaniem i odnoszących sukcesy obywateli.
Rodzicu! Jeśli więc denerwuje cię to, że Twoje dziecko nie jest jeszcze tam, gdzie – jak ci się wydaje – być powinno – daj mu czas, niech dojrzeje! Przypomnij sobie słoik, który uczy czekania. Wymuszanie, przymuszanie, naginanie i naciskanie wynikają najczęściej z rodzicielskiej niecierpliwości i pragnienia, by efekty widzieć natychmiast. Ale to tak, jak jedzenie zielonego agrestu… Nawet piekąc chleb trzeba odczekać i dopiero w odpowiedniej chwili wstawić ciasto do pieca. Jak skrócenie czasu wyrastania ciasta chlebowego kończy się zakalcem, tak brak cierpliwości w naszym życiu i relacjach z najbliższymi pozostawia w sercu ślady bólu, gniewu i strachu.
Jako rodzice nie przyspieszajmy za wszelką cenę tego, czego nie da się przyspieszyć „bez uszczerbku”. Kosztować nas to będzie, jak szorowanie nienamoczonej etykiety, sporo energii, a pozostawić może rysy. Pozwólmy młodzieży „odmoczyć się”, by w swoim czasie została oczyszczona, ułożona, umoralniona, udoskonalona i uszlachetniona. Nie siłą słowa czy karania, ale siłą doświadczeń przez jakie los ją przeprowadzi. Nie traćmy nadziei i ufajmy, że młodzi skorzystają też czasem z rady mędrca i będą uczuć się nie na swoich, lecz na cudzych błędach.
Agata Radosh
siegnijpozdrowie.org
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".