Wywiad z Marianem Kaźmierczakiem z Wejherowa - wegetarianinem, biegaczem
długodystansowym, który na swoim koncie ukończonych ma ponad 100 maratonów w
Polsce i w Europie, biegi na 100 kilometrów oraz bieg 24-godzinny.
Wielokrotnie stawał na podium po nagrodę dla najlepszych.
Dziś dla wielu dieta wegetariańska jest sposobem na sukces w sporcie. Ty też ją praktykujesz. Dlaczego jesteś wegetarianinem?
Dietę rozpocząłem od 10-dniowej głodówki przeplatanej lewatywami i piciem przegotowanej wody. Mierzyłem wtedy temperaturę, tętno, badałam, co dzieje się z moim ciałem. I tak oczyściłem swój organizm przygotowując grunt pod zdrowe jedzenie.
Czy dieta wegetariańska pomaga przebiec maraton? Jak wygląda Twoja dieta?
Bazuję na żywności nieprzetworzonej, niemodyfikowanej, naturalnej, wartościowej, żywej, różnorodnej. Kasze, owoce, warzywa, orzechy, nasiona – to podstawa. Klucz do sukcesu w tym sporcie.
Kiedyś pewien trener powiedział: „Chłopaki! Jak chcecie dobrze biegać, jedzcie pokrzywę!”. Zbieram więc w lesie (daleko od zanieczyszczeń) pokrzywę i mniszka, i suszę. Potem dodaję do zup, ziemniaków, sałatek, ciemnych makaronów, pełnego ryżu, wszelkiego typu kasz, sosów. Robię też z nich herbatę. Wartość pokrzywy jest niedoceniona! Od marca do lipca wracając z treningów, zbieram świeżą pokrzywę i dodaję do posiłków.
Będąc młodym chłopakiem byłeś bardzo schorowany. Chyba nikt
wówczas nie uwierzyłby, że wyjdziesz z choroby i zajmiesz się aktywnym
uprawianiem sportu.
Mając 18 lat stwierdzono u mnie zanik mięśni kręgosłupa.
Związane to było z zakazem dźwigania powyżej 2 kg przez okres pełnego roku.
Przygotowano mi na wymiar gorset, w którym miałem chodzić. Mogłem ściągać go
tylko na noc i do specjalnych ćwiczeń na mięśnie brzucha i kręgosłupa. To był
trudny czas. Wydawało mi się, że o sporcie będę mógł tylko marzyć.
Zanim zacząłeś biegać, uprawiałeś wcześniej kulturystykę. Powiedz coś o tym, bo to ciekawe – z chorym kręgosłupem dźwigałeś
ciężary?
W czasie mojej rehabilitacji kolega rozpoczął treningi
kulturystyczne i gorąco mnie zachęcał bym z nim wspólnie ćwiczył. Zgodziłem
się. Wykonywaliśmy różne ćwiczenia, nawet te zakazane przez lekarza… Każdy
trening kończyliśmy ćwiczeniami rozciągającymi kręgosłup. Po roku poszedłem na
prześwietlenie kręgosłupa i do kontroli ortopedycznej. Lekarz stwierdził, że jest wszystko w porządku. Moja
przygoda z kulturystyką trwała 10 lat, pozwalając mi sięgnąć dwa razy po tytuł
Mistrza Wybrzeża w swojej kategorii.
Do biegania zachęcił mnie z kolei inny kolega, poddając mnie
pewnej próbie – czy przebiegnę 20 km bez przestanku. Próbę podjąłem i okazało
się, że mam predyspozycje do długich biegów! Zacząłem więc biegać! Podczas któregoś z biegów poznałem Piotra Schmidtke. Przez kilka lat
biegaliśmy razem. Potem Piotr przestał biegać. Po jakimś czasie pojawił się
znowu. Na moje pytanie dlaczego nie przychodził na treningi, powiedział:
„zacząłem zastanawiać się nad sensem życia”. Opowiedział mi o tym, co wydarzyło się międzyczasie w jego życiu, jak rozpoczął czytać Pismo Święte, jakich ciekawych ludzi poznał, jak doznał pokoju w
sercu, wolności od lęku i strachu… Spodobało mi się to, co mówił. Poczułem
wtedy, że pragnę tego samego dla siebie. I wówczas zmienił się mój stosunek do życia
i do biegania. Od tamtego czasu, gdy biorę udział w biegach, proszę Boga, aby mi pomagał, abym
spotkał ludzi, którzy potrzebują wsparcia, ludzi, którym mógłbym powiedzieć, że to, co
mam i to kim jestem, zawdzięczam żywemu Bogu. Bieganie to mój sposób na szeroko rozumiane zdrowie,
w którym mam wiele okazji, by pocieszać innych, bo powiedzieć im, że poza
bieganiem jest w moim życiu coś jeszcze. Gdy mówię im o mojej przygodzie z Bogiem,
że się modlę i wierzę w obietnice zawarte w Piśmie Świętym, że w Nim pokładam
swoją nadzieję i że bez Niego moje życie nie miałoby sensu, czuję się
szczęśliwy, bo daję im to, co mam najpiękniejszego.
Kiedy wziąłeś udział w swoim pierwszym maratonie?
W 1979 w Warszawie przebiegłem pierwszy maraton.
Kiedy wziąłeś udział w swoim pierwszym maratonie?
W 1979 w Warszawie przebiegłem pierwszy maraton.
Dziś dla wielu dieta wegetariańska jest sposobem na sukces w sporcie. Ty też ją praktykujesz. Dlaczego jesteś wegetarianinem?
Moją decyzję o przejściu na wegetarianizm poprzedziła pewna
dramatyczna sytuacja. W 1988 roku
planowaliśmy z kolegą kupić świniaka na wsi. Po przybyciu do gospodarstwa przywołano
człowieka, który trudnił się zabijaniem świni. Ten człowiek przybył
pijany. Pierwsze uderzenie świniaka siekierą w głowę było nieskuteczne… Świniak
ugodzony w ucho wszczął głośny pisk! Uciekliśmy z kolegą do stodoły. Po jakimś
czasie świniak ucichł. Byliśmy przerażeni. Odczekaliśmy chwilę i wyszliśmy na
podwórko. To widok jaki tam wówczas zastałem, wpłynął na moją decyzję –
nigdy więcej mięsa nie wezmę do ust! Zakrwawiony świniak leżał na ziemi na
starych drzwiach. Makabryczny był to widok… Inne zwierzęta na podwórzu, które
były świadkami tego mordu, były bardzo przerażone. Pośród świń, krów i innych
zwierząt było kilka małych cielaków. W ich oczach widziałem wielkie przerażenie!
To ich oczy przemówiły do mojego serca… Po trzech latach od tamtego wydarzenia
Bóg sprawił, że zacząłem czytać Pismo Święte, Biblię. Przeczytałem wtedy o pokarmie jaki
Bóg pierwotnie przeznaczył na jedzenie dla ludzi, o tym jak mamy traktować
zwierzęta itd. Zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo oddaliliśmy się od tych
pierwszych zaleceń dietetycznych, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w mojej
decyzji przejścia na dietę wegetariańską. Poza tym zrozumiałem, że jedzenie
mięsa, podczas gdy można bez niego żyć, jest samolubstwem. Chciałem być
człowiekiem wstrzemięźliwym, panującym nad sobą. Ale jak można takim zostać, gdy
nie odmawia się sobie tego, czego chce podniebienie? Swoją drogą, kocham
zwierzęta! Dlaczego więc dla przyjemności jedzenia miałbym przyczyniać się do
ich zabijania?
Dietę rozpocząłem od 10-dniowej głodówki przeplatanej lewatywami i piciem przegotowanej wody. Mierzyłem wtedy temperaturę, tętno, badałam, co dzieje się z moim ciałem. I tak oczyściłem swój organizm przygotowując grunt pod zdrowe jedzenie.
Czy dieta wegetariańska pomaga przebiec maraton? Jak wygląda Twoja dieta?
Bazuję na żywności nieprzetworzonej, niemodyfikowanej, naturalnej, wartościowej, żywej, różnorodnej. Kasze, owoce, warzywa, orzechy, nasiona – to podstawa. Klucz do sukcesu w tym sporcie.
Kiedyś pewien trener powiedział: „Chłopaki! Jak chcecie dobrze biegać, jedzcie pokrzywę!”. Zbieram więc w lesie (daleko od zanieczyszczeń) pokrzywę i mniszka, i suszę. Potem dodaję do zup, ziemniaków, sałatek, ciemnych makaronów, pełnego ryżu, wszelkiego typu kasz, sosów. Robię też z nich herbatę. Wartość pokrzywy jest niedoceniona! Od marca do lipca wracając z treningów, zbieram świeżą pokrzywę i dodaję do posiłków.
Tydzień przez planowanym maratonem unikam produktów bogatych
w węglowodany, a skupiam się na produktach zawierających sporo białka. Ale trzy
dni przed startem zjadam głównie produkty bogate w węglowodany złożone, a
unikam białka. To metoda stara, ale skuteczna! Pozwala przetrwać i dotrzeć do
mety bez większych niespodzianek. Wśród biegaczy mówi się, że do 30 km biega
się nogami, a po 30 km biega się głową. Właściwe psychiczne nastawienie do
dystansu ma ogromne znaczenie.
Co jesz przed samym maratonem?
Trzy, cztery godziny przez samym startem nic już nie jem, a tylko piję; wodę lub wodę z miodem i cytryną. W czasie maratonu, do 25-30 km pije regularnie na każdym punkcie z wodą kilka łyków wody, aby nie dopuścić do odwodnienia. Po 25-30 km często korzystam na punkcie z płynów energetycznych.
Masz duże doświadczenie w bieganiu, ale zapewne – jak każdy – uczyłeś się na swoich błędach. Jakie błędy najczęściej popełniają biegacze? Na co powinni zwrócić szczególną uwagę ci, którzy zaczynają biegać?
Tak! Zdecydowanie przed bieganiem trzeba coś wiedzieć o tym sporcie. Wymienię najczęściej popełniane błędy przez początkujących biegaczy, jakie zauważam:
- zbyt pochylona sylwetka do przodu lub do tyłu,
- zbyt długi krok,
- nieprawidłowy układ stopy – kładąc stopę na podłoże wielu stawia najpierw piętę, a należy śródstopie,
- chce się od razu biegać, zamiast ćwiczyć marszobiegi,
- pokonuje się zbyt długie odcinki – tygodniowo należy wydłużać odcinek biegowy o 500 m, nie więcej,
- forsuje się zbyt duże tempo – bezpośrednio po wysiłku polecam wykonać stojąc w miejscu pomiar tętna na tętnicy szyjnej –10s x 6 – 140 uderzeń serca na minutę bezpośrednio po wysiłku; po minucie ponowny pomiar – 10s x 6 – 110 uderzeń. Im większa różnica między pomiarem pierwszym a drugim, tym lepsze wytrenowanie – minimum 30 uderzeń różnicy.
- brak rozgrzewki przed biegiem i rozciągnięcia po biegu,
- zbyt twarde podłoże – należy unikać biegania po betonie i asfalcie,
- zbyt ciasne i wąskie obuwie – lepiej kupić buty o rozmiar większe,
- zbyt mała amortyzacja butów w przypadku butów „puszystych”,
- niewłaściwe oddychanie – staramy się oddychać przeponą (w praktyce to oddychanie brzuchem i dopełnianie klatką piersiową),
- wychłodzenie po biegu – po biegu (jeśli pogoda pozwala) rozciągamy się na powietrzu, ale uważamy, by nie dopuścić do oziębienia organizmu,
- zaniedbanie mięśni – po biegu trzeba zadbać o regenerację zakwaszonych mięśni – polecam wsypać do wanny 1-2 kg soli kamiennej i posiedzieć w solance do 20 minut (stosować taką kąpiel raz na 2-4 tygodnie); regenerując się uwzględniajmy swój wiek;
- niedosypianie – długość snu to sprawa dość indywidualną, ale nie powinno spać się krócej niż 6-7 godzin dziennie;
- upór w ćwiczeniach pomimo poważnych kontuzji – w przypadku kontuzji, aby nie utracić stopnia wytrenowania, dobrze jest zmienić dyscyplinę np. na jazdę rowerem. Jazda na rowerze przyspiesza regenerację.
W takim razie jak regenerujesz organizm po biegu?
Po maratonie organizm regeneruje się do 8 tyg. Regeneracja
uzależniona od kilku czynników, m.in. wieku i stopnia wyjałowienia oraz mikro
urazów powstałych w wyniku forsownego biegu. Wtedy więcej się gimnastykuję,
naciągam, mniej biegam. Jeśli biegam, to bardzo wolno. Uzupełniam brakujące
witaminy i minerały produktami naturalnymi: spożywam kiełki różnych nasion,
świeże owoce i warzywa, no i oczywiście pokrzywę (śmiech). Owoce cytrusowe
dobrze odkwaszają organizm. Jem więc też cytryny i pomarańcze. Także czerwone buraki. Nawadniam organizm wodą niegazowaną wysoko zmineralizowaną.
Co mówią dziś
lekarze, którzy znali Cię lata temu, gdy słyszą o Twoich sukcesach?
Lekarze dziwią się, że z takim zwyrodnieniem mogę tego
dokonać. Gdy powiedziałem lekarzowi, że w czasie biegu nie odczuwam bólu,
zachęcił mnie, bym nadal biegał. Ból
odczuwam czasem przed i po biegu. Najlepiej czuję się biegając – ustaje wówczas
wszelki ból.
Przed Tobą kolejne maratony. Jakie korzyści czerpiesz jeszcze ze sportu?
Tak jak każdy płatek śniegu jest inny, tak ścieżka każdego jest inna. Czasami jest ona mniej kręta, czasami bardziej. Ja dziękuję Bogu za moją ścieżkę, że odnalazłem sens życia. Sport rozwija nie tylko mięśnie. Dzięki niemu wzmacniam też silną wolę,
kształtuję umiejętność panowania nad sobą w każdych okolicznościach. Uczę się
kończyć to, co zacząłem, nie wycofywać się, nie rezygnować, nie poddawać, jeśli
oczywiście nie ma takiej konieczności. Maraton to prawdziwy hart ducha! W pewnym
sensie to szkoła przetrwania. Szczególnie cieszę się, gdy na trasie biegu mogę
kogoś podtrzymać na duchu, wzmocnić, zachęcić, dodać wiary, że się uda dobiec
do mety. Takie wspieranie innych daje mi właśnie większą radość niż sam bieg.
Marianie, powiedz na koniec naszym Czytelnikom ile masz lat i w którym roku przebiegłeś swój ostatni maraton.
Mam 68 lat. W ubiegłym roku (2014) ukończyłem maraton w Lęborku i w Poznaniu.
Marianie, powiedz na koniec naszym Czytelnikom ile masz lat i w którym roku przebiegłeś swój ostatni maraton.
Mam 68 lat. W ubiegłym roku (2014) ukończyłem maraton w Lęborku i w Poznaniu.
Gratuluję Ci więc i życzę zdrowia oraz dalszych sukcesów w sporcie!
Rozmawiała Agata Radosh
siegnijpozdrowie.org
Rozmawiała Agata Radosh
siegnijpozdrowie.org
Wiele sportowców nie je mięsa, nawet kulturyści i ciężarowcy. Mięso nie jest potrzebne bo można zastąpić jego właściwości roślinie.
OdpowiedzUsuń