Przejdź do głównej zawartości

Nareszcie zjemy galaretkę!

Ponieważ przez całe lata nie używałam w kuchni żelatyny - nie jedliśmy galaretek. Żelatyna, jako produkt odzwierzęcy (żelatyna pozyskiwana jest w drodze częściowej hydrolizy kolagenu zawartego w częściach chrząstkach, kościach zwierzęcych, ścięgnach, skórze, rogach, kopytach, piórach, skorupie żółwia, skórze i pęcherzu pławnym ryb), nie jest spożywana przez wegetarian. 

Pamiętamy jeszcze nagłośnioną przez media pod koniec lat 90. XX wieku sprawę choroby szalonych krów? Był to czas, kiedy praktycznie wycofano z handlu powszechnie stosowaną żelatynę wołową. Od tej pory na większości opakowań z galaretką na bazie żelatyny lub samą żelatyną widnieje informacja o tym, że produkt zawiera żelatynę wieprzową. Dziś, poza wegetarianami, wielu ludzi nie spożywa żelatyny, nie wierząc w zapewnienia producentów, że nie używają oni surowców bydlęcych. Istnieją obawy, że także żelatyna wieprzowa może być czynnikiem zakaźnym jakichś nieznanych jeszcze dzisiaj śmiertelnych chorób prionowych.

Osoby chcące unikać żelatyny powinny wiedzieć, że jest ona szeroko wykorzystywana w produkcji żywności i nie tylko. Znajdziemy ją m.in. w wyrobach mięsnych, mlecznych (np. jogurtach i śmietanach), w dżemach, sosach i zupach. Używana jest w farmacji ze względu na właściwości żelujące i wiążące. W wyniku użycia żelatyny (jako substancji pomocniczej) powstają czopki, kapsułki, pastylki i drażetki. Stosowana jest w implantach chirurgicznych, preparatach kosmetycznych i dermatologicznych (przy kuracji włosów i paznokci), a także w leczeniu chorób stawów.

Wegetarianie i ci, którzy z zasady omijają szerokim łukiem wszystko co pochodzi ze świni, w miejsce żelatyny używają produktów z roślinną pektyną lub agarem. Jednak za galaretką na agarze nikt u nas w domu nie przepada, a tę, z roślinną pektyną, jakoś trudno kupić. W tym tygodniu nastąpił jednak u nas przełom! Jest alternatywa dla agaru, pektyny i żelatyny! Kupiłam galaretkę na karagenie! W 100 procentach roślinną! Uciecha dla dzieci... No i nie mogę się tym tu nie podzielić.

Galaretka na bazie roślinnej zawiera zamiast żelatyny karagen. Surowcem do produkcji karagenu jest chrząstnica kędzierzawa, krasnorost (czerwony wodorost) określany potocznie jako mech irlandzki (Chondrus crispus). Produkt wypuściła na rynek Delecta. Wyjątkowość tej galaretki polega też na rekordowo krótkim czasie tężenia – po upływie zaledwie 30. minut można się nią zajadać!

Więc teraz ci, którzy do tej pory galaretki nie spożywali, a od czasu do czasu czują pokusę zjedzenia jej, nie muszą sobie już odmawiać :-D. Choć odżywcze to raczej nie będzie... ale da chwilę truskawkowej, pomarańczowej, cytrynowej czy agrestowej przyjemności, albo - jak u mnie - obudzi miłe wspomnienia z dzieciństwa.

Czas na deser. Życząc słodkich chwil z galaretką na karagenie, pozdrawiam czytelników bloga.

Agata Radosh

Wykorzystano informacje ze stron:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Karagen
http://pl.wikipedia.org/wiki/Żelatyna

Komentarze

  1. Kupiona, zjedzona, czas na kolejne smaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo, czekałam na taką wiadomość:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna wiadomość! Jakże długo odmawiałam sobie galaretki, już zapomniałam jak smakuje! Koniecznie poszukam tej galaretki u siebie w sklepie z nadzieją, że znajdę :)
    Dziękuję za takie nowinki!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam pytanie? Mówi się, że karagen jest rakotwórczy? Czy to prawda?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Czy Jan Chrzciciel był wegetarianinem?

Zgodnie z twierdzeniem zawartym w Mt 3,4 oraz Mk 1,6 dieta Jana Chrzciciela składała się z „szarańczy i miodu leśnego” [gr. akrides , l.mn. słowa akris ]. Nie wiadomo, czy ewangeliści mieli na myśli, że Jan nie jadał niczego innego poza szarańczą i miodem leśnym, czy też, że stanowiły one główne składniki jego pożywienia. Możliwe jest również, że „szarańcza i miód leśny” uważane były za składniki wyróżniające dietę proroka, podobnie jak „odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany” sprawiały, że był uważany za następcę starożytnych proroków. Jan mógł też ograniczać się do spożywania „szarańczy i miodu leśnego” tylko wtedy, gdy inne produkty spożywcze nie były łatwo dostępne. „Szarańcza i miód leśny” mogły w końcu stanowić jedynie przykłady różnorodnych produktów spożywczych dostępnych w naturze, a nazwy te należy traktować jako stosowany w krajach Orientu obrazowy sposób na podkreślenie jego samotniczego, pełnego wstrzemięźliwości życia, które wiódł z dala od ludzi. Z uwagi na fak...

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

Człowiek i zdrowie

Posłuchajcie bajki... Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością, z jaką ludzie traktują swoje ciała. W utworze przedstawione zostają dwie postacie – człowiek, który oczywiście oznacza wszystkich ludzi i zantropomorfizowane zdrowie. Bohaterowie idą razem jakąś nieokreśloną drogą – drogą tą jest oczywiście życie. Na początku człowieka rozpiera energia, chce biec i denerwuje się, że zdrowie nie ma ochoty podążać za nim. Nie spiesz się, bo ustaniesz – ostrzega zdrowie, ale człowiek nie ma ochoty go słuchać. Wreszcie człowiek się męczy i zwalnia – przez pewien czas idą ze zdrowiem obok siebie. Po pewnym czasie to zdrowie zaczyna wysuwać się na prowadzenie, jego towarzysz zaś nie może nadążyć. Iść nie mogę, prowadź mnie – prosi zdrowie, to zaś odpowiada, że trzeba było słuchać jego wcześniejszych ostrzeżeń i znika, zostawiając człowieka samego. W ten sposób przedstawione zostają trzy etapy życia. Najpierw, w młodości, człowiek nie dba o swoje ...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...

O rybach dobrych i złych

Nie, to nie będzie bajka o posłusznych i niegrzecznych rybkach, choć z pewnością nie jeden z nas chciałby oderwać się od codziennej rzeczywistości, powspominać okres dzieciństwa i poczuć, przynajmniej na chwilę, błogą beztroskę. Czy ktoś dziś słyszał o rybach dobrych i złych? Prędzej możemy się dowiedzieć o rybach świeżych lub zepsutych; o tym, że cuchnące odświeżają, zmieniają datę przydatności do spożycia i sprzedają prawie jako wczoraj złowione. Ale o dobrych i złych ktoś słyszał? Rzadko, a szkoda, bo dobre mogą przynieść z sobą dobro, a złe...