Przejdź do głównej zawartości

Droga w niepewny 2012 rok

Za nami długich dwanaście miesięcy 2011 roku. Koniec starego roku już tuż, tuż. Wokoło trwają przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Ci, którzy je obchodzą, czekają na ich nastanie z tęsknotą. Zwykło się kojarzyć święta ze spotkaniem rodzinnym, no i dobrze, bo są one jak najbardziej rodzinne. Ale, nawiasem mówiąc, zastanawiam się, jaki procent Polaków nastawia się w tym czasie na prezenty, a jaki pragnie głównie tej ewangelicznej wspólnoty… I czy będzie śnieg, który z pewnością przysporzyłby więcej świątecznej radości:)

Wielu osobom ten grudniowy czas kojarzy się ze szczególną, spokojną i ciepłą atmosferą, przesyconą miłością i zrozumieniem. Jednak chyba rzeczywistość często jest nieco inna… Widząc wczoraj w markecie ludzi, którzy w pędzie gorączkują się, aby kupić atrakcyjne prezenty dla bliskich i znajomych, a także składniki do przygotowania dwunastu potraw… wydaje się, że okoliczność świąt Bożego Narodzenia nasyca ludzi wielokrotnie większą ilością stresu niż w zwykłe, powszednie dni. Czyż ten galop za zakupami nie jest częstokroć próbą wciśnięcia się w formę, by sprostać oczekiwaniom i tradycji? Kolorowy szał wystawowy odbija się potem na zmęczonej tą bieganiną twarzy. Więc zamiast spokojnej atmosfery świąt, wchodzi się w nie nierzadko z kąśliwym duchem (i często długami). Oby jak najwięcej było tych, którzy potrafią dobrze zaplanować przedświąteczny czas, nie zapominając także o przygotowaniu duchowego pokarmu dla gości, który umożliwi właściwe przeżywanie ich głębi.

A już w czasie świąt, tak często stoły uginają się, a brzuchy przepełniają. Organy przeciążone pracą, sygnalizują potrzebę odpoczynku. Przecież atakowane są cukrem, tłuszczem, barwnikami i innymi związkami chemicznymi. Ludzie nie mogą się oprzeć pokusie i jedzą, jedzą, jedzą… To istny cud, że są w stanie to wszystko jakoś strawić i - przeżyć! Drodzy, mając sporą porcję posiłku na talerzu warto pomyśleć w święta chociażby o tym, że z samej Somalii uciekło przed głodem prawie milion uchodźców, szukając schronienie poza granicami swojego kraju… O! A może podzielić się posiłkiem z tymi, którzy mają mniej niż my… To na pewno dobry pomysł!

Za kilka dni będzie już po świętach, ale znów przed świętem. Nowy Rok to przecież święto! Zaraz po nim wracamy w szarość. Podczas gdy politycy będą radzić co dalej z naszą Europą, my pomyślimy o tym, że się starzejemy, że nowe wyzwania przed nami, że już bliżej do matury, do końca roku szkolnego, wakacji i urlopu. Zapewne wielu oznajmi, że od 1 stycznia rzuca palenie, zaczyna uprawiać sport, przestaje pić kawę… Panowie ucieszą się, że wreszcie nastał rok Mistrzostw Europy w piłce nożnej! Będą i tacy, którzy pomyślą o roku 2012 jako końcu świata, związanym z kończącym się kalendarzem Majów, i odejdzie im sen…

Czy bać się 2012 roku? Czy świat się wkrótce skończy? Czy przejmować się tą przepowiednią? Myślę, że końcem świata w 2012 nie trzeba się martwić, ale końcem świata w ogóle... No właśnie! Jeżeli z takim samym utęsknieniem jak czekamy na święta bożonarodzeniowe, będziemy wyczekiwać pojawienia się na obłoku Króla Królów, nie musimy się bać... Pismo Święte łączy koniec świata z powrotem Jezusa. Wypełnianie się biblijnych znaków bez zwątpienia wskazuje, że dzień ten się zbliża.

Biblia przepowiedziała pierwsze przyjście Mesjasza. Zapowiadała, że Zbawiciel urodzi się z dziewicy. Dokładnie wskazała miejsce Jego narodzenia oraz czas objawienia się. Przepowiedziała Jego służbę ludziom i męczeńską śmierć. Przepowiada także wydarzenia, które poprzedzą Jego triumfalny powrót na ziemię. Czas świąteczno - noworoczny to dobry okres by zatrzymać się na chwilę i porozmyślać nad tymi sprawami, by oddać się zadumie nad sensem życia, potrzebą przyjęcia pojednania… Dokładne wypełnienie się starotestamentowych proroctw o Jezusie winno wypełniać nasze serca wiarą i nadzieją, że obietnice dotyczące powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa i końca świata spełnią się. W swoim czasie. Tak jak mówi Biblia.

Nie ma się więc czego bać… chyba, że Pismo Święte nadal pozostanie zakurzone na półce. Podczas gdy w nadchodzących dniach mówić się będzie, że "Bóg się rodzi", nie uśpijmy czujności, że "Bóg przychodzi"... Aaa… i trzeba pamiętać, że dla każdego z nas koniec świata może nastać w jednej chwili; śmierć nigdy nie jest daleko… Chrześcijanie, dzięki wierze w Jezusa, mogą być w każdym momencie życia gotowi na koniec świata, bez względu na to, kiedy on nastąpi.

Rok 2012 (jak każdy poprzedni rok) jest niepewny, nie wiemy co nam przyniesie. Jednak możemy mieć pewność co do tego, jak Bóg maluje przyszłość. Każdy z nas ma potrzebę zależności, opieki, wsparcia i życia bez lęku. Spojrzenie na przyszłość z Bożej perspektywy daje to poczucie bezpieczeństwa. Wprowadza wiele pokoju do serc. Rozkochuje w prostocie i ciszy. Wpływa na podejmowanie decyzji, relacje z rodziną, sąsiadami, znajomymi. Tym samym, na pewno skłania do głębszego spojrzenia w siebie, do załatwienia nierozwiązanych spraw, wypowiedzenia kilku „magicznych” słów, do wyciągnięcia ręki po zgodę…

Niech więc powszechny duch tradycji i materializmu, nie stłumi w nas wrażliwości na duchowe sprawy, bowiem zdrowie duchowe jest tak samo ważne jak zdrowie fizyczne, społeczne oraz psychiczne. I tego życzę przede wszystkim na ten Nowy 2012 Rok. Zdrowej drogi w 2012 rok!

Agata Radosh

Komentarze

  1. Bardzo mądre i trafne przesłanie. :)
    Rok 2012 nadal trwa. Polacy wprawdzie nie wygrali Euro, ale świat się przez to nie zawalił. :)
    Każdy rok spędzony z Bogiem i dla Boga jest owocny. Niekoniecznie skutki tego widoczne są od razu, ale kiedyś wszyscy się o tym przekonamy. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Czy Jan Chrzciciel był wegetarianinem?

Zgodnie z twierdzeniem zawartym w Mt 3,4 oraz Mk 1,6 dieta Jana Chrzciciela składała się z „szarańczy i miodu leśnego” [gr. akrides , l.mn. słowa akris ]. Nie wiadomo, czy ewangeliści mieli na myśli, że Jan nie jadał niczego innego poza szarańczą i miodem leśnym, czy też, że stanowiły one główne składniki jego pożywienia. Możliwe jest również, że „szarańcza i miód leśny” uważane były za składniki wyróżniające dietę proroka, podobnie jak „odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany” sprawiały, że był uważany za następcę starożytnych proroków. Jan mógł też ograniczać się do spożywania „szarańczy i miodu leśnego” tylko wtedy, gdy inne produkty spożywcze nie były łatwo dostępne. „Szarańcza i miód leśny” mogły w końcu stanowić jedynie przykłady różnorodnych produktów spożywczych dostępnych w naturze, a nazwy te należy traktować jako stosowany w krajach Orientu obrazowy sposób na podkreślenie jego samotniczego, pełnego wstrzemięźliwości życia, które wiódł z dala od ludzi. Z uwagi na fak...

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

Człowiek i zdrowie

Posłuchajcie bajki... Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością, z jaką ludzie traktują swoje ciała. W utworze przedstawione zostają dwie postacie – człowiek, który oczywiście oznacza wszystkich ludzi i zantropomorfizowane zdrowie. Bohaterowie idą razem jakąś nieokreśloną drogą – drogą tą jest oczywiście życie. Na początku człowieka rozpiera energia, chce biec i denerwuje się, że zdrowie nie ma ochoty podążać za nim. Nie spiesz się, bo ustaniesz – ostrzega zdrowie, ale człowiek nie ma ochoty go słuchać. Wreszcie człowiek się męczy i zwalnia – przez pewien czas idą ze zdrowiem obok siebie. Po pewnym czasie to zdrowie zaczyna wysuwać się na prowadzenie, jego towarzysz zaś nie może nadążyć. Iść nie mogę, prowadź mnie – prosi zdrowie, to zaś odpowiada, że trzeba było słuchać jego wcześniejszych ostrzeżeń i znika, zostawiając człowieka samego. W ten sposób przedstawione zostają trzy etapy życia. Najpierw, w młodości, człowiek nie dba o swoje ...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...

O rybach dobrych i złych

Nie, to nie będzie bajka o posłusznych i niegrzecznych rybkach, choć z pewnością nie jeden z nas chciałby oderwać się od codziennej rzeczywistości, powspominać okres dzieciństwa i poczuć, przynajmniej na chwilę, błogą beztroskę. Czy ktoś dziś słyszał o rybach dobrych i złych? Prędzej możemy się dowiedzieć o rybach świeżych lub zepsutych; o tym, że cuchnące odświeżają, zmieniają datę przydatności do spożycia i sprzedają prawie jako wczoraj złowione. Ale o dobrych i złych ktoś słyszał? Rzadko, a szkoda, bo dobre mogą przynieść z sobą dobro, a złe...