Czy pamiętacie o tym, że zamartwianie się na nic się nie zda? Zamartwianie się niczego nie dokonuje.
Pewien francuski żołnierz podczas I wojny światowej nosił przy sobie kartkę z następującym przepisem na pokonanie zamartwiania się i niepokoju. Były na niej napisane te słowa:
Z dwóch rzeczy jedna jest pewna - albo jesteś na linii frontu, albo na tyłach. Jeśli jesteś na froncie, z dwóch rzeczy jedna jest pewna - albo jesteś wystawiony na niebezpieczeństwo, albo przebywasz w bezpiecznym miejscu. Jeśli jesteś wystawiony na niebezpieczeństwo, z dwóch rzeczy jedna jest pewna - albo zostaniesz ranny, albo nie. Jeśli zostaniesz ranny, z dwóch rzeczy jedna jest pewna - albo wyzdrowiejesz, albo umrzesz. Jeśli wyzdrowiejesz, to nie ma o co się martwić. Jeżeli umrzesz, to i tak nie będziesz mógł się martwić. Po co więc się martwić?
Ktoś inny zasugerował, że są przynajmniej dwie rzeczy, o które nigdy nie powinniśmy się martwić. Po pierwsze, nie powinniśmy martwić się o to, czego nie możemy zmienić - skoro nie możemy tego zmienić, martwienie się o to jest z pewnością niemądre i bezużyteczne. Po drugie, nie powinniśmy się martwić o to, co możemy zmienić - skoro możemy to zmienić, to zmieńmy to i nie osłabiajmy naszej energii zamartwianiem się.
Nawet Pismo Święte wskazuje na bezsens zamartwiania się, które nie tylko odbiera nam energię życiową, ale także odwraca naszą uwagę od tego, co możemy i powinniśmy zrobić: "A któż z was troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć?" Mat. 6,27.
Źródło: G. R. Knight, Błogosławieństwa Jezusa, Znaki Czasu, Warszawa 2018.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".