Dar, upominek, podarek, prezent... Tyle ich, zwłaszcza w świąteczny czas. Co one mogą powiedzieć o tych, którzy nimi kogoś obdarowują?
Obdarowywanie jest sztuką, ponieważ podarunkiem można kogoś uszczęśliwić, ale i skrępować, poniżyć, uzależnić, zbyć. Nie zawsze dobroć idzie w parze z obdarowywaniem...
Jak dwuznaczny, poniżający obie strony jest podarek zwany "łapówką", bez której ponoć tak wielu ani w urzędzie, ani w szpitalu nie może otrzymać tego, co się po prostu komuś należy... Jak pełne wyższości, pogardy są drogie upominki dawane komuś biedniejszemu, potrzebującemu, na zasadzie "mogę cię kupić"... Jak mało znaczą te prezenty, które dzieci wymuszą histerią czy szantażem, choć tak naprawdę potrzebują nie kolejnej lalki czy autka, ale czasu, uwagi, rozmowy... Jak obłudne są podarki dawane komuś, by go uzależnić od siebie, kupować jego uczucia, wzajemność, wdzięczność...
W domu pogodnej jesieni jedna ze staruszek całe dnie spędzała w przedsionku, czekając na odwiedziny syna, który mieszkał przy tej samej ulicy. Gdy dzień mijał, a on nie zawitał, usprawiedliwiała go: "Ma firmę, pracę, nie ma czasu, jest bardzo zajęty, ale pamięta o mnie...". Syn raz na miesiąc przyjeżdżał do matki z żoną, nigdy z dziećmi. Kładli wówczas na łóżku i szafce stertę luksusowych słodyczy, owoców i kosmetyków, po czym syn pytał: "Czego mamie jeszcze potrzeba?". Matka odpowiadała: "Niczego mi nie potrzeba, tylko zostańcie tu ze mną godzinkę. Przyprowadźcie dzieci. Chcę się wami pocieszyć". Oni jednak patrzyli na zegarki i wycofywali się, obiecując, że wpadną za kilka dni. Staruszka zostawał smutna, rozdawała wszystko i znów czekała...
Można czasem dużo mówić, a nie powiedzieć najważniejszego. Można wiele dawać, a nie dać tego, co prawie nic nie kosztuje. Nawet postać św. Mikołaja, kochanego za dyskrecję i bezinteresowność podarunków, wprzęgnięto w machinę wymuszania kupowania upominków, z których większość nie posiada duszy.... Toniemy potem w nadmiarze ślicznie opakowanych klamotów, które zamiast cieszyć serce obdarowanych i obdarowujących, przywodzą nudę i nienasycenie. Jednak jak piękne sa upominki tych, którzy prawie nic nie mają, a własnoręcznie coś zrobią, uzbierają, wsuną dyskretnie, bo jest coś bardzo wzruszajacego w prostocie i serdeczności.
"Kim jestem, skoro człowiek jest tylko tym, co z siebie daje? Czy skałą, gdy rozdaje skałę? Czy sercem, gdy ofiaruje serce? Czy trucizną, gdy podaje truciznę?".
Obdarowywanie jest sztuką, ponieważ podarunkiem można kogoś uszczęśliwić, ale i skrępować, poniżyć, uzależnić, zbyć. Nie zawsze dobroć idzie w parze z obdarowywaniem...
Jak dwuznaczny, poniżający obie strony jest podarek zwany "łapówką", bez której ponoć tak wielu ani w urzędzie, ani w szpitalu nie może otrzymać tego, co się po prostu komuś należy... Jak pełne wyższości, pogardy są drogie upominki dawane komuś biedniejszemu, potrzebującemu, na zasadzie "mogę cię kupić"... Jak mało znaczą te prezenty, które dzieci wymuszą histerią czy szantażem, choć tak naprawdę potrzebują nie kolejnej lalki czy autka, ale czasu, uwagi, rozmowy... Jak obłudne są podarki dawane komuś, by go uzależnić od siebie, kupować jego uczucia, wzajemność, wdzięczność...
W domu pogodnej jesieni jedna ze staruszek całe dnie spędzała w przedsionku, czekając na odwiedziny syna, który mieszkał przy tej samej ulicy. Gdy dzień mijał, a on nie zawitał, usprawiedliwiała go: "Ma firmę, pracę, nie ma czasu, jest bardzo zajęty, ale pamięta o mnie...". Syn raz na miesiąc przyjeżdżał do matki z żoną, nigdy z dziećmi. Kładli wówczas na łóżku i szafce stertę luksusowych słodyczy, owoców i kosmetyków, po czym syn pytał: "Czego mamie jeszcze potrzeba?". Matka odpowiadała: "Niczego mi nie potrzeba, tylko zostańcie tu ze mną godzinkę. Przyprowadźcie dzieci. Chcę się wami pocieszyć". Oni jednak patrzyli na zegarki i wycofywali się, obiecując, że wpadną za kilka dni. Staruszka zostawał smutna, rozdawała wszystko i znów czekała...
Można czasem dużo mówić, a nie powiedzieć najważniejszego. Można wiele dawać, a nie dać tego, co prawie nic nie kosztuje. Nawet postać św. Mikołaja, kochanego za dyskrecję i bezinteresowność podarunków, wprzęgnięto w machinę wymuszania kupowania upominków, z których większość nie posiada duszy.... Toniemy potem w nadmiarze ślicznie opakowanych klamotów, które zamiast cieszyć serce obdarowanych i obdarowujących, przywodzą nudę i nienasycenie. Jednak jak piękne sa upominki tych, którzy prawie nic nie mają, a własnoręcznie coś zrobią, uzbierają, wsuną dyskretnie, bo jest coś bardzo wzruszajacego w prostocie i serdeczności.
"Kim jestem, skoro człowiek jest tylko tym, co z siebie daje? Czy skałą, gdy rozdaje skałę? Czy sercem, gdy ofiaruje serce? Czy trucizną, gdy podaje truciznę?".
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".