Przejdź do głównej zawartości

Nie powinnam tego jeść – książka Marii Cross

Czy można poczuć się lepiej i zdrowiej eliminując pewne składniki diety? Czy można samemu rozpoznać symptomy i powiązanie ich z konkretnym problemem zdrowotnym, który wywołany jest przez określony pokarm? Maria Cross uważa, że obserwując organizm, możesz rozpoznać swój problem i poczynić kroki do lepszego samopoczucia. A taka obserwacja przyda się nawet wtedy, gdy wcale nie spodziewasz się, że coś w twojej diecie może powodować nadwrażliwość.

Autorka książki "Nie powinnam tego jeść" w wielu stanach chorobowych zaleca terapię żywieniową, choć uprzedza, że odpowiednie żywienie nie jet lekarstwem na każdą chorobę. Stanowi ono jednak podstawę i zawsze powinno być punktem wyjścia w dążeniu do lepszego zdrowia, z czym osobiście się zgadzam. Jest przecież długa lista chorób, które nie są zależne od samej diety.

Maria Cross poświęca sporo miejsca nietolerancji pokarmowej, niedoczynności tarczycy, dysbiozie, a także zespołowi jelita nieszczelnego. Podoba mi się, że stawia na żywność organiczną i przestrzega przed alkoholem i żywnością wysokoprzetworzoną. I choć nie z każdym zdaniem w książce, nie z każdą opinią i zaleceniem autorki osobiście mogę się zgodzić, to uważam, że wiele jej sugestii warte jest przemyślenia. Zwłaszcza ci, którzy absolutnie nie chcą zrezygnować z mięsa i nabiału w diecie, a chcą poprawić swoje zdrowie, mogą być z zaleceń Marii Cross zadowoleni. Wierzę, że w wielu przypadkach, gdyby zmieniając dietę zaprzestali oni także jedzenia mięsa i nabiału, doznali by jeszcze więcej korzyści zdrowotnych. Wegetarianie i weganie zapewne rozważą z uwagą zalecenia autorki i wybiorą z nich te, które uważają za najwłaściwsze.

Agata Radosh
siegnijpozdrowie.org

Komentarze

  1. Każdy człowiek ma swoje własne zapotrzebowanie, jedni potrzebują więcej mięsa, inni mniej. Warto obserwować reakcje swojego organizmu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz. Nie sądzę, aby ktokolwiek potrzebował spożywać mięso... Dziś wiemy, że człowiek może zdrowo funkcjonować bez mięsa. Spożywanie go bardzo rzadko wypływa z rzeczywistych potrzeb organizmu. Jak to powiedział Neal Barnard - to przyzwyczajenie, albo niewiedza stoją za konsumpcją mięsa.

      Usuń
  2. ludzie jak mantre powtarzaja, ze potrzebuja miesa. Wielokrotnie spotkalam sie z oznakami nietolerancji dla wegetarian, jakby byli trendowaci. Mozan zyc bez miesa i to bardzo zdrowo, kiedys jadlam mieso i chorowalam, od kiedy zaczelam jesc swiadomie, choroby ode mnie odeszly jak reka odjal. chociazby mialam niedoczynnosc tarczycy lekarze przestrzegali mnie ze do konca zycia skazana jesem na tabletki, a tu ups po kilku latach brania, zrobilam sobie przerwe i po 3 m-cach zrobilam badania, niedoczynnosc "zniknela". I jeszcze moglabm mozyc przykladow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się i życzymy trwania w zdrowiu i pokoju serca.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane są po zatwierdzeniu. Jeżeli szukasz swojego komentarza lub odpowiedzi na niego, sprawdź czy wszystkie są wczytane - użyj polecenia "Wczytaj więcej".

Popularne posty

Niebezpieczne owoce morza

Coraz częściej na polskich stołach goszczą frutti di mare , czyli mięczaki (małże, omułki, ostrygi, ślimaki, ośmiornice, kalmary) i skorupiaki (krewetki, kraby, homary, langusty). Dietetycy chwalą owoce morza ze względu na cenne wartości odżywcze, jednak ich spożywanie może wywołać zatrucia pokarmowe. Spożywanie owoców morza staje się w Polsce coraz popularniejsze, a więc i prawdopodobieństwo zatruć po ich spożyciu wzrasta. Większość zatruć wywołuje negatywne objawy neurologiczne lub ze strony układu pokarmowego. Niektóre mogą być śmiertelne dla człowieka — śmiertelność może sięgać 50 proc. przypadków. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, zatrucia są spowodowane zanieczyszczeniem środowiska życia tych stworzeń fekaliami ludzkimi, w których mogą być obecne bakterie z rodzaju Salmonella lub Clostridium. Po drugie, większość owoców morza to filtratory — działają jak bardzo wydajny filtr wody. Można to sprawdzić, wrzucając małża do akwarium, w którym dawno nie wymieniano wody ...

O przaśnych chlebach, czyli podpłomykach i macach

W dawnych czasach chlebem nazywano cienki placek - z roztartych kamieniami ziaren, wody i odrobiny soli, wypiekany na rozgrzanych kamieniach. Taki, nazwijmy go dalej chleb, był przaśny (nie podlegał fermentacji) i dlatego określano go słowem "przaśnik". Słowianie takie pieczywo nazywali podpłomykami. Hindusi mówią o nim czapatti, Żydzi maca, a Indianie tortilla. Więc bez cienia wątpliwości rzec można, że chleby przeszłości posiadały zdecydowanie inną recepturę niż dzisiejsze chleby. Nie było w nich przede wszystkich ani drożdży, ani zakwasu. Świeże, przaśne pieczywo jest zdrowe, w przeciwieństwie do świeżego pieczywa na drożdżach czy zakwasie. Przaśne podpłomyki nie obciążają żołądka kwasem i fermentacją. Dziś, wzorem naszych prapradziadów możemy także spożywać przaśny, niekwaszony chleb. Najprostszy przepis na podpłomyki to: wziąć mąkę, wodę i trochę soli. Z tych składników zagnieść ciasto, dodając mąkę w takiej ilości, aby ciasto nie kleiło się do palców. Z kolei r...

Czy cholesterol z jajek, mięsa, masła, mleka i smalcu faktycznie nie szkodzi?

Na antenie Polskiego Radia jakiś czas temu ukazała się  rozmowa z gośćmi redaktora Romana Czejarka o "największych mitach żywieniowych", w której dziennikarka Krystyna Naszkowska, autorka książki "Jedz co chcesz. Sąd nad polskim stołem" twierdzi, że wiedza specjalistów, osób mających ogromną wiedzę na temat żywności, często nie przedostaje się do opinii publicznej i dlatego społeczeństwo tkwi w stereotypach. Uważa, że pogląd głoszący, iż cholesterol jest naszym potwornym wrogiem jest największym oszustwem, a jaja możemy jeść w dowolnej ilości, bo są zupełnie nieszkodliwe. Wiele podobnych w treści informacji znajduje się także w Internecie. Można spotkać nawet specjalistów, którzy mają kompletnie odmienne spojrzenie na ten sam problem. To budzi niepewność i brak zaufania do instytucji służby zdrowia, bowiem społeczeństwo oczekuje konkretnych, jednolitych zaleceń. Trzeba pamiętać, że każdego roku towarzystwa naukowe czy grupy robocze z różnych dziedzin publikują...

Czy chrześcijanie mogą jeść mięso?

Jakiś czas temu wpadł na moją skrzynkę pocztową list nawiązujący do wywiadu jakiego udzieliłam kiedyś dla wegemaluch.pl. A w liście pytanie. Poniżej zamieszczam treść listu i moją odpowiedź na niego. Wydaje mi się, że ta korespondencja może zainteresować czytelników bloga, a nawet być może odkrywczą... * ** Szanowna Pani, W wywiadzie „Wegetariańska ścieżka” zaciekawiła mnie Pani wypowiedź, gdzie cytuje Pani Biblię (ja również jestem chrześcijaninem). Być może niewłaściwie ją odebrałem – czy uważa Pani, że chrześcijanie nie mogą jeść mięsa? Gdy czytam Dzieje Apostolskie 10,9-16, znajduję pełne potwierdzenie, że spożycie mięsa (w tym tzw. nieczystego) jest aprobowane przez Pana Boga, a nawet jesteśmy do tego zachęcani („bierz i jedz”). Postrzegam wegetarianizm jako kwestię wyboru stylu życia, przy uwzględnieniu jego wpływu na zdrowie i samopoczucie, ale nie jako jedynej alternatywy dla chrześcijanina, który chce żyć zgodnie z własnym sumieniem. G. Odpowiedź na list:

INOX – czyli o garnkach ze stali nierdzewnej

Czym kierujesz się kupując garnki czy sztućce? Czy wybierasz te ze stali nierdzewnej? Czy wiesz co oznacza symbol 18/10?  Przy okazji poszukiwań szybkowaru w minionym tygodniu, rozczytałam się w temacie. A ponieważ uznałam to za interesujące, dzielę się tym. Garnki mogą być wykonywane z różnych materiałów odpornych na wysoką temperaturę i deformację np.: ze stali węglowej (najczęściej emaliowane i zdobione), stopów aluminium, stopów miedzi, stali nierdzewnej chromowo-niklowej (INOX to jej symbol), żeliwa, szkła i ceramiki (w tym gliny). Niewątpliwie, naczynia do naszej kuchni powinny być mądrze wybrane, ponieważ używając nieodpowiednich naczyń, łatwo o kłopoty ze zdrowiem .